Mam wrażenie, że kandydaci są już trochę „zdyszani”, ale na pewno kampania jeszcze się rozkręci, bo na finiszu zawsze jest najintensywniej – powiedział w Studiu PAP dr Mateusz Zaremba. Zauważył, że końcówka kampanii może zdecydować o tym, kto wygra, bo wyborcy podejmują decyzje do ostatniego momentu.
Obecnie liderami sondaży prezydenckich są kandydat KO Rafał Trzaskowski, popierany przez PiS Karol Nawrocki i kandydat Konfederacji Sławomir Mentzen. Dr Zaremba zauważył, że w polityce „zawsze może się zdarzyć coś takiego, co spowoduje że kandydat straci głosy”. „Kampania na finiszu potrafi zdecydować. Wyborcy podejmują decyzję do ostatniego momentu, to znaczy do momentu postawienia +X+ przy nazwisku. I tak naprawdę zawsze się może zdarzyć coś, że te kilka procent albo zostanie w domu, albo po prostu poprze innego kandydata” – powiedział.
Ekspert wskazał również, że z reguły więcej osób deklaruje chęć udziału w wyborach, niż finalnie bierze w nich udział. Tymczasem – jak zaznaczył – frekwencja może mieć wpływ na wyniki.
Dr Zaremba porównał zachowanie wyborców do decyzji przy zamawianiu dań w restauracji. „Jak nie możemy zamówić sobie obiadu takiego, jak chcemy, ale jesteśmy głodni, to musimy wybrać to, co jest. To, co jest nam najbliższe, na co mamy największą ochotę, jest najbliżej nam. Więc tak samo jest z tym kandydatem. Czasem trochę wbrew sobie, ale +z głodu+ wybieramy jakiegoś, a czasem po prostu wychodzimy z restauracji” – powiedział.
Podczas rozmowy o kandydatach, którzy prowadzą obecnie w sondażach, ekspert ocenił, że Sławomir Mentzen jest osobą, która skupia na sobie głosy osób, które są „trochę rozczarowane”. „Najpierw Janusz Palikot, który miał nie najgorszy wynik, później był później był Paweł Kukiz, który miał przy 48 proc. frekwencji 20 proc. poparcia, (…) a później był Szymon Hołownia, który przy 64 proc. frekwencji miał 15 proc. To znaczy, że waga tego elektoratu, moim zdaniem, jest w miarę stabilna” – powiedział dr Zaremba. Dodał, że „w tych wyborach taką rolę ponownego +antysystemowca+ próbuje zagrać Szymon Hołownia, ale chyba już dwa razy tej roli nie da się zagrać, to jest rola na raz”.
Odnosząc się do kandydatki Nowej Lewicy Magdaleny Biejat i kandydata Partii Razem Adriana Zandberga, ekspert ocenił, że „jest to ciekawe, że lewica ma takie słabe wyniki”. „Jak przychodzi kryzys, to są lepsze dla lewicy czasy, bo ludzie chcą zabezpieczenia, chcą pomocy państwa, chcą tego typu rzeczy (…). Trzeba pamiętać że PiS wygrał na programem lewicowym, znaczy (takim), który mógłby spokojnie wiarygodnie brzmieć w ustach lewicy – że damy ludziom godność, damy ludziom pieniądze, dążymy do w miarę równomiernej redystrybucji PKB” – wskazał.
Zdaniem eksperta lewica w Polsce może w przyszłości spodziewać się, że będzie osiągać lepsze wyniki wyborcze. „Myślę, że dobry wynik Konfederacji może to wesprzeć, bo to będzie naturalne. Osie podziału były kiedyś: postsolidarność-postkomuna tak zwana, później przyszedł PO-PiS od 2005 roku, obie partie mające źródła w szerokiej Solidarności lat 80. Więc jeżeli by się wzmocniła Konfederacja, to jest szansa dla lewicy, na jakieś takie +odbicie+” – stwierdził.
Ekspert podkreślił również, że od 2005 roku w Polsce zauważalne jest odchylenie preferencji wyborczych ku partiom prawicowym. Dodał jednak, że „gdy zaczniemy zaglądać w sprawy światopoglądowe, to tam jest +klient+ na lewicę, mówiąc mówiąc potocznie”.
Wybory prezydenckie odbędą się 18 maja. Ewentualna druga tura zostanie przeprowadzona 1 czerwca.