Czy wicemarszałek Marek Bogusławski zachowuje się etycznie, zamieszkując w lokalu komunalnym? Pytali o to radni opozycji podczas sesji sejmiku województwa. Wicemarszałek nie ma sobie nic do zarzucenia, jego zdaniem radni prowadzą polityczną grę.
Pod koniec lutego TVN24 informował o tym, że Marek Bogusławski, wicemarszałek z PiS i lekarz, mimo wysokich zarobków, mieszka w lokalu komunalnym należącym do gminy Jędrzejów. Stacja telewizyjna wyliczała, że obecnie płaci czynsz w wysokości 300 zł miesięcznie, czyli nieco ponad pięć złotych za metr kwadratowy, podczas gdy jego miesięczne zarobki oscylują w granicach 38 tys. zł.
Podczas poniedziałkowej (24 marca) sesji sejmiku radni opozycji chcieli, by do sprawy odniosła się marszałek województwa Renata Janik z PiS. Wniosek w tej sprawie złożył Gerard Pedrycz, radny KO.
– Sprawa budzi oburzenie wielu mieszkańców. Przetoczyła się przez wszystkie media, także ogólnopolskie. Z moich informacji wynika, że artykuł na ten temat bił rekordy klikalności. W związku z tym wyborcy są żywo zainteresowani wyjaśnieniem tej kwestii – mówił.
Gerard Pedrycz podkreślał, że choć wicemarszałek prawdopodobnie wykorzystał lukę prawną, to bardziej zastanawiająca jest strona etyczna.
– Czy zarząd województwa, czy pani marszałek województwa z punktu widzenia moralności i etyki ma jakikolwiek problem z ta sytuacją, że marszałek który zarabia 5-krotną średnią krajową, zajmuje lokal, który jest przeznaczony jednak dla osób o ograniczonych dochodach? – pytał.
Marszałek Renata Janik, zapytana przez Radio Kielce o kwestię etyki zachowania wicemarszałka, odmówiła komentarza, podkreślając że nie jest to zadaniem województwa.
– Nie chodzi o to, żeby złapać króliczka, tylko żeby go gonić – komentuje Marek Bogusławski, twierdząc że wystąpienie radnego Pedrycza to polityczna rozgrywka. Wicemarszałek nie ma sobie nic do zarzucenia. I tłumaczy, że mieszkanie komunalne nie jest tym samym co socjalne, a budynek, który zamieszkuje pochodzi z początków XX wieku, jego standard nie był wysoki, a obiekt wymagał wielu remontów.
– 40 lat tam mieszkam, nigdy mi nikt nie wypominał, że jestem w lokalu komunalnym. Chcą z tego zrobić sprawę polityczną – podkreślał.
Wniosku, decyzją radnych, nie wprowadzono do porządku obrad sesji. Za jego wprowadzeniem głosowało 10 osób, 16 było przeciw (czyli tyle, ile radnych PiS w sejmiku), a 1 osoba nie zagłosowała.