W 26. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce przegrała na Exbud Arenie z Radomiakiem Radom 1:3 (1:1). Bramkę dla gospodarzy zdobył w 3. minucie Hiszpan Pau Resta. Siedem minut później wyrównał Szwajcar Marco Burch. Bohaterem drugiej połowy był Capita. Piłkarz z Angoli wszedł na boisko w 64. minucie i strzelił dwa gole. Pokonał Rafała Mamlę w 75. minucie i w doliczonym czasie gry.
Po ośmiu nieprzegranych meczach z rzędu Żółto–Czerwoni musieli przełknąć gorycz porażki.
– No cóż, każda passa kiedyś się kończy, nasza skończyła się akurat w niedzielę. Szkoda, że w takim momencie i w takim meczu, bo wiemy jak był ważny dla kibiców w Kielcach, no ale taka jest piłka. My robiliśmy wszystko, żeby wygrać, bo ja nie mogę chłopakom odmówić zaangażowania, serca do gry. Na tyle ile mogliśmy, parliśmy do przodu, szukaliśmy swojej szansy, niestety zapomnieliśmy o tym, że naszym fundamentem jest obrona. Popełniliśmy dwa błędy, odkryliśmy się dwa razy, można powiedzieć, że jak dzieci. Radomiak nas w profesorski sposób skontrował. Staraliśmy się naprawdę bardzo mocno, były akcje oskrzydlające, dośrodkowania, strzały, tylko piłka nie chciała wpaść do bramki, ale czasami takie mecze się zdarzają. Nie ma co teraz płakać na rozlanym mlekiem, już tego meczu nie cofniemy. Przegraliśmy, wyciągnijmy z niego wnioski i gramy dalej – stwierdził trener Jacek Zieliński.
– Ciężko mi teraz coś na gorąco powiedzieć. Na pewno jesteśmy dumni z tej serii, ale bardzo żałujemy, że ona skończyła się w taki sposób i z takim przeciwnikiem. Wymarzony początek meczu, wszystko było tak jak my byśmy chcieli. Myślę, że trochę uśpiła nas ta zdobyta bramka. Straciliśmy zaraz gola i trochę nam się ciężej grało. Radomiak się cofnął, stał 5-4-1. Ciężko nam było się sforsować ten mur i zabił nas w zasadzie naszą własną bronią, czyli kontrami. Dwie dobre piłki za plecy i wszyscy wiemy jak to się skończyło – ocenił pomocnik Wiktor Długosz.
– Bardzo to boli, że przegrywamy z Radomiakiem, bo wiemy jaki to był bardzo ważny mecz dla kibiców. Wydaje mi się, że kontrolowaliśmy spotkanie, ale nadzialiśmy się na dwie kontry. Wydaje mi się, że wygrana dałaby nam dużego kopa, takiego do jeszcze cięższej pracy i do walki o coś więcej. Ale może też potrzebna była nam taka porażka, żeby niektórzy zeszli na ziemię, bo też był dmuchany ten balonik przez media, przez klub, przez kibiców. No i myślę, że może i dobrze, że tak się stało, że przegraliśmy to spotkanie. Padły też mocne słowa w szatni, bo wiemy jak to był bardzo ważny mecz dla kibiców, a nie do końca chyba wiedzieliśmy jak bardzo ważny – powiedział kapitan kieleckiej drużyny Miłosz Trojak.
Mecz w Kielcach obejrzał komplet publiczności. Na trybunach stadionu przy ulicy Ściegiennego zasiadło ponad 14 tys. osób, a w tym gronie prawie ośmiuset kibiców z Radomia.
– Dla takich meczów człowiek właśnie trenuje. Wylewa litry potu, żeby właśnie w takich meczach grać, przy komplecie publiczności, świetnym dopingu z obu stron. Dzisiaj było wszystko, żeby stworzyć naprawdę fajne widowisko, z tym, że dla nas byłoby zdecydowanie konkretniejsze, gdybyśmy to my zainkasowali trzy punkty. No ale niestety zwycięzca był tylko jeden, także doceniamy to, że kibice naprawdę nam pomagali, byli z nami cały czas, byli naszym dwunastym zawodnikiem, ale nie daliśmy rady – ocenił szkoleniowiec Korony.
– Atmosfera była naprawdę niesamowita. Już jak staliśmy w tunelu i Liroy rapował swoje piosenki. Jeszcze raz powiem, ci kibice są niesamowici, dlatego tym bardziej boli nas ta porażka, bo chcieliśmy im dać dużo radości. Niestety taka jest piłka – zakończył Miłosz Trojak.
– To spotkanie derbowe było bardzo ciekawe. Czuję się zaszczycony, że mogłem być częścią tego pojedynku. Chcieliśmy zdobyć w tym meczu trzy punkty, ale bardzo szybko straciliśmy bramkę i musieliśmy odrabiać straty. Niestety to się nam zdarza w tym sezonie już nie po raz pierwszy. Korona chciała grać za nasze linie, ale udało nam się ich zatrzymać i strzelić gole. Chcieliśmy strzelić ich jak najwięcej, wygraliśmy 3:1 i jesteśmy szczęśliwi. Chcemy kontynuować zdobywanie punktów – powiedział trener Zielonych João Henriques.
– Ci ludzie, którzy są z Kielc i z Radomia wiedzą jaki to jest mecz i o jaką stawkę. Tutaj nie chodzi czasami też o wynik, ale o to jak się zaprezentujesz na boisku i wydaje mi się, że my spełniliśmy podwójne oczekiwanie, czyli po pierwsze zagraliśmy z dużym serduchem, to jedna rzecz, a druga dość pewna wygrana. Oczywiście Korona też była groźna, zwłaszcza przy stałych fragmentach. Uważam jednak, że poradziliśmy sobie bardzo dobrze w tym meczu – podsumował obrońca Radomiaka Jan Grzesik.
W sobotę 5 kwietnia Korona zmierzy się na wyjeździe z Lechem Poznań. Spotkanie rozpocznie się o 20.15 i będzie w całości transmitowane na antenie Radia Kielce.