Choć był to wieczór pełen zaskoczeń, piątkowe (11 kwietnia) debaty w Końskich nie wpłyną na wynik wyborów prezydenckich – ocenia dr Agnieszka Zaremba, politolog.
Zdaniem ekspertki, kandydaci dwóch największych partii pozostali w swoich „bańkach” i każdy z nich, mimo kiepskiego wystąpienia, ogłosił swój sukces.
Dr Agnieszka Zaremba uważa, że pierwsza debata zorganizowana na koneckim rynku przez Telewizję Republika była znacznie trudniejsza dla kandydatów.
– Była tam publiczność, co mogło rzeczywiście rozpraszać kandydatów, którzy nie byli przygotowani na taką formułę. Mnie osobiście ta debata się nie podobała, bo miała wiele elementów przemocowych w stosunku do kandydatów i było widać ich dyskomfort – zaznacza.
Tym, co zaskoczyło negatywnie naszą rozmówczynię w drugiej debacie transmitowanej przez TVP, Polsat i TVN była nieporadność wszystkich kandydatów.
– Bardzo trudno znaleźć tu zwycięzcę. Z punktu widzenia telewidza najlepiej wypadli ci, którzy są obyci telewizyjnie – mówię tu o Szymonie Hołowni i Krzysztofie Stanowskim. Natomiast widać było, że kandydaci przodujący w sondażach tę debatę urządzili pod siebie – podkreśla politolog.
Doktor Agnieszka Zaremba ocenia, że dla inicjatora spotkania Rafała Trzaskowskiego to wydarzenie nie było korzystne, choć też znacząco nie powinno wpłynąć na poparcie. Ekspertka podkreśla, że kandydaci największych partii politycznych pozostali w swoich „bańkach”, trafią z przekazem wyłącznie do swojego elektoratu i obaj po debacie, w której nie wypadli korzystnie, będą trzymać się retoryki zwycięstwa.
Politolog uważa, że forma i poziom debaty, w tym brak przygotowania kandydatów, liczne pomyłki i stosowanie nierobiących już wrażenia zabiegów w jej trakcie mogą skutecznie zniechęcić wyborców do głosowania w ogóle.