Po jedenastym zwycięstwie w sezonie Korona awansowała do górnej połowy tabeli PKO BP Ekstraklasy. W 31. kolejce kielczanie wygrali przed własną publicznością z GKS Katowice 2:1 (1:0). Gole dla gospodarzy strzelili Jewgienij Szykawka (45.) i Dawid Błanik (90.), a dla gości Oskar Repka (83.).
Trener Korony do poniedziałkowego spotkania wystawił identyczną „jedenastkę” jak w zwycięskim pojedynku z Jagiellonią (3:1). W zespole GKS-u w porównaniu do meczu z Legią (1:3) doszło do dwóch zmian. Od pierwszej minuty zagrali Marten Kuusk i Konrad Gruszkowski.
Spotkanie rozpoczęło się od dwóch rzutów rożnych dla gości, ale to kielczanie już w piątej minucie mogli objąć prowadzenie. Po efektownym rajdzie Dawid Błanik podał do Mariusza Fornalczyka, ten usiłował dośrodkować do niepilnowanego Jewgienija Szykawki, ale tor lotu w ostatniej chwili zmienił Arkadiusz Jędrych, uprzedzając białoruskiego napastnika Korony.
Gospodarze, którzy w poprzedniej kolejce zapewnili sobie już utrzymanie, postawili na atak. Na bramkę zespołu z Górnego Śląska strzelali Miłosz Trojak i Wiktor Długosz (głową), ale niecelnie. W 18. minucie z kontrą wyszli katowiczanie. Filip Szymczak wpadł w pole karne Korony, ale został powstrzymany przez Nono, a przy próbie odzyskania piłki faulował Hiszpana.
Inicjatywa cały czas należała do podopiecznych Jacka Zielińskiego, ale kielczanom pod bramką gości brakowało dokładności. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem, już w doliczonym czasie gry Korona wyszła na prowadzenie. Piłkę przed swoim polem karnym stracił Borja Galan. Po dośrodkowaniu Konstantinosa Sotiriou piłka trafiła do Fornalczyka, ten podał do Szykawki, który posłał piłkę do siatki obok bezradnego Dawida Kudły. Jeszcze przed przerwą gospodarze mogli zdobyć drugiego gola, ale Fornalczyk w sytuacji sam na sam z bramkarzem GKS-u strzelił minimalnie obok słupka.
Już na początku drugiej połowy Zieliński musiał dokonać pierwszej zmiany. Po starciu z Szymczakiem kontuzji doznał Sotiriou i został zmieniony przez Bartłomieja Smolarczyka. Obraz gry nie uległ zmianie. Co prawda GKS zaczął grać odważniej, ale to kielczanie częściej byli przy piłce. Gospodarze nie zamierzali bronić wyniku, starając się podwyższyć prowadzenie. Zespół z Kielc wyszedł z groźną kontrą, ale Długosz strzelił bardzo niecelnie, mimo że mógł podać do dobrze ustawionych kolegów z drużyny.
Zespół z Górnego Śląska odpowiedział mocnym uderzeniem Nowaka, ale piłka trafiła w głowę Trojaka. W 66. minucie groźną sytuację stworzyli w końcu piłkarze trenera Rafała Góraka, ale Koronę uratował Konrad Matuszewski, wybijając piłkę sprzed linii bramkowej. Kilka minut później efektowny rajd po polu karnym gości urządził sobie Fornalczyk, zabrakło tylko celnego strzału. Im bliżej końca spotkania, tym coraz częściej atakowali goście, którzy w 83. minucie doprowadzili do wyrównania. Po dośrodkowaniu Alana Czerwińskiego głową piłkę do bramki skierował Oskar Repka.
Gospodarze mogli błyskawicznie odpowiedzieć, ale Błanik kontrę Korony wykończył zbyt słabym strzałem, aby pokonać Kudłę. Niewykorzystana sytuacja mogła się błyskawicznie zemścić na Koronie. Po centrze wprowadzonego w drugiej połowie Mateusza Marca, Czerwiński strzelił minimalnie obok bramki Rafała Mamli.
Ale to nie był jeszcze koniec emocji. Wszystko, co najważniejsze, wydarzyło się w doliczonym czasie gry. Najpierw drugą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zdobył strzelec bramki dla gości Repka. Kielczanie zwietrzyli szansę i tuż przed końcem dopięli celu. Z prawej strony boiska dośrodkował Długosz, a Błanik strzałem głową zapewnił kieleckiemu zespołowi zwycięstwo.
– Nie udała nam się absolutnie pierwsza połowa. Jestem z niej bardzo niezadowolony, zresztą zawodnicy zapewne też. Zbyt wiele prostych strat i rzeczy, które po prostu napędzały Koronę i było groźnie pod naszą bramką. W drugiej połowie próbowaliśmy ten mecz odwrócić i poprawić swoją grę. Jednocześnie być cierpliwym i wstrzemięźliwym w tym, żeby nie chcieć zaraz tej bramki odrabiać, bo mogliśmy się nadziać na bardzo szybkich skrzydłowych Koron i mieć większe problemy. Wiadomo, że wynik 2:0 byłby już dla nas bardzo, ale to bardzo niekorzystny. I tej cierpliwości w drugiej połowie wiele widziałem. Ten moment przed zdobyciem bramki, może jakieś 10 minut, to był taki moment, kiedy byliśmy naprawdę już bardzo sobą. Byliśmy pod polem karnym gospodarzy i próbowaliśmy jak najwięcej tych sytuacji tam stworzyć. Po fajnym dośrodkowaniu, bardzo ładnym wejściu w pole karne Oskara mieliśmy wynik remisowy. Dwie żółte kartki dla nas, dwie dla tego samego zawodnika. To absolutnie nie był faul na to, aby dawać mu drugą żółtą kartkę i wyrzucać go z boiska. Graliśmy końcówkę w osłabieniu i na to też jestem zły, ale nie mówię, że to wypaczyło wynik spotkania – ocenił trener GieKSy Rafał Górak.
– Najlepszym podsumowaniem tego meczu jest ostatnia bramka i radość po jej zdobyciu. Mimo wielu przeciwności losu, mimo że przetrzebieni zostaliśmy na tym meczu jak po bitwie z pod Grunwaldem, to zespół nie załamał się, grał do końca i w nagrodę ma trzy punkty. Generalnie był to ciężki mecz, bo GieKSa to naprawdę dobry zespół. Myślę, że w pierwszej połowie mieliśmy pod swoje dyktando ułożone spotkanie, natomiast puściliśmy nogę z gazu w drugiej i straciliśmy bramkę. Fajnie, że zespół zareagował, że strzeliliśmy drugiego gola, że dalej budujemy twierdzę Kielce. To jest bardzo ważne, no i też niebagatelna sprawa, że idziemy znowu w górę tabeli. Duże słowa uznania dla chłopaków, duże słowa uznania dla Miłosza Trojaka, który miał dzisiaj urodziny. Najlepszym prezentem dla niego są właśnie te trzy punkty. Martwi wszystkich kontuzja Kostasa, bo wyglądała paskudnie, ma złamany nos, ale nie w jednym miejscu, tylko w kilku i wygląda to naprawdę fatalnie. Pojechał teraz na zabieg do szpitala, do tego tam dojdą chyba jakieś sprawy laryngologiczne, więc na pewno go w następnym meczu nie będzie, bo tu nawet maska nie pomoże – powiedział szkoleniowiec Korony Jacek Zieliński.
Trzeciego gola w tym sezonie strzelił Dawid Błanik. 28 – letnik pomocnik wykorzystał dośrodkowanie w pole karne Wiktora Długosza.
– Trzeba powiedzieć, że Wiktor dał asystę w stylu Yamala (red. Lamine Yamal napastnik FC Barcelona), więc trzeba go na pewno pochwalić. Bardzo z tego powodu się cieszymy, że dzisiaj wygrywamy. Wiedzieliśmy, że przejeżdża do nas bardzo dobra drużyna. Cierpieliśmy w niektórych momentach, ale koniec końców zdobywamy bramkę w ostatniej minucie i cieszymy się z trzech punktów – stwierdził Dawid Błanik, który ma na koncie również pięć asyst.
– Cieszymy się wszyscy z tego zwycięstwa. Wydaje mi się, że graliśmy dobrze. Możliwe, że troszkę odpuścili na początku drugie polowy, bo zbytnio się cofnęliśmy. Nie wiem z jakiego powodu i trzeba to przeanalizować. Katowiczanie nie stwarzali jednak wielu stuprocentowych sytuacji. Ta bramka w końcówce naprawdę dała całemu stadionowi dużo emocji. Myślę, że dla takich emocji ludzie przychodzą na mecze – podsumował Jewgienij Szykawka.
Po 31. kolejkach Korona ma w dorobku 43 punkty i zajmuje 9. miejsce w tabeli. W niedzielę 11 maja kielczanie zmierzą się na wyjeździe z Lechią Gdańsk.
Korona Kielce – GKS Katowice 2:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Jewgienij Szykawka (45+1), 1:1 Oskar Repka (83-głową), 2:1 Dawid Błanik (90+4-głową).
Żółta kartka – GKS Katowice: Oskar Repka. Czerwona kartka za drugą żółtą – GKS Katowice: Oskar Repka (90+1).
Sędzia: Piotr Rzucidło (Warszawa). Widzów 10 905.
Korona Kielce: Rafał Mamla – Miłosz Trojak, Konstantinos Sotiriou (52. Bartłomiej Smolarczyk), Pau Resta – Wiktor Długosz, Nono (89. Wojciech Kamiński), Martin Remacle (80. Miłosz Strzeboński), Konrad Matuszewski – Jewgienij Szykawka (80. Daniel Bąk), Mariusz Fornalczyk (80. Hubert Zwoźny), Dawid Błanik.
GKS Katowice: Dawid Kudła – Alan Czerwiński, Arkadiusz Jędrych, Marten Kuusk – Konrad Gruszkowski (82. Bartosz Baranowicz), Oskar Repka, Mateusz Kowalczyk, Borja Galan (74. Mateusz Marzec) – Adrian Błąd (74. Dawid Drachal), Filip Szymczak, Bartosz Nowak (82. Mateusz Mak).