Policzenie się i mobilizacja przed drugą turą wyborów prezydenckich to cele niedzielnych marszy w Warszawie, które organizują sztaby: kandydata KO na prezydenta Rafała Trzaskowskiego i kandydata popieranego przez PiS Karola Nawrockiego.
Przez ostatnie lata marsze polityczne w Polsce stały się jednym z kluczowych narzędzi mobilizacji elektoratu i budowania narracji przez partie polityczne. Choć formalnie marsze często odbywają się pod hasłami obrony wartości, praw obywatelskich czy sprzeciwu wobec rządzących, to w praktyce stają się przedłużeniem kampanii wyborczych. Z taką właśnie sytuacją będziemy mieli do czynienia w najbliższą niedzielę w stolicy.
Sztaby kandydatów, którzy 1 czerwca zmierzą się w drugiej turze wyborów prezydenckich, organizują marsze poparcia; oba rozpoczną się w samo południe.
Wielki Marsz Patriotów
Pierwszy z nich, to „Wielki Marsz Patriotów”, wspierający Rafała Trzaskowskiego, ruszy z placu Bankowego i przejdzie ulicą Marszałkowską na plac Konstytucji. Weźmie w nim udział premier Donald Tusk, Rafał Trzaskowski i m.in. wicepremier, lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz oraz marszałek Sejmu, lider Polski 2050 Szymon Hołownia. Do udziału w marszu zachęcał na platformie X premier Donald Tusk. „Wzywam wszystkich, którzy kochają Polskę. Spotkajmy się w niedzielę, 25 maja, w samo południe. A tydzień później zagłosujmy razem za silną, solidarną i bezpieczną Polskę” – zaapelował szef rządu.
Wiceminister obrony Cezary Tomczyk związany ze sztabem Trzaskowskiego podkreślił, że marsz KO będzie ostatnim ogromnym akcentem mobilizacyjnym przed wyborami. – Pamiętajmy, że każdy głos, każda cegiełka dołożona w tych wyborach ma znaczenie. Mówimy jasno: teraz albo nigdy. To są wybory o wszystko, o przyszłość Polski, o to, jak Polska będzie wyglądała przez kolejne lata. I ten marsz patriotów organizowany przez Rafała Trzaskowskiego ma ogromne znaczenie z punktu widzenia mobilizacji przed drugą turą wyborów – mówił.
Wielki Marsz za Polską
Również w południe w stolicy rozpocznie się „Wielki Marsz za Polską” Karola Nawrockiego. Wyruszy z ronda de Gaulle’a i skieruje się w stronę placu Zamkowego. „W poszukiwaniu dialogu, niezależnie od tego, jak państwo głosowaliście w pierwszej turze wyborów prezydenckich, wszystkich tych, którym dobro Polski, dobro naszej ojczyzny jest bliskie. Dla wszystkich tych, dla których Polska jest ważna, niezależnie od waszych poglądów politycznych, i wszystkich was, chcę zaprosić 25 maja do Warszawy na wielki marsz za Polską. Polska musi wygrać” – mówił Nawrocki zapowiadając wydarzenia podczas wieczoru wyborczego w ostatnią niedzielę. – Pokażmy, że chcemy Polski ambitnej, dumnej, bezpiecznej. Bez cenzury i jednowładztwa Donalda Tuska – pisał Nawrocki później na platformie X.
Wicerzecznik PiS Mateusz Kurzejewski, który zasiada w sztabie Nawrockiego, powiedział PAP, że na marsz zaproszeni są wszyscy, którzy „chcą tego, by Karol Nawrocki zwyciężył w wyborach prezydenckich”. – Chcemy pokazać naszą jedność, solidarność, naszą wolę zwycięstwa oraz wolę zatrzymania domknięcia systemu przez ekipę Donalda Tuska – mówił.
Sztabowcy podkreślali, że celem marszu jest okazanie wsparcia dla obywatelskiego kandydata na prezydenta, który – jak mówił Kurzejewski – cały czas „mierzy się z brudną kampanią, z całym aparatem państwa, który został skierowany przeciwko niemu”.
Daleko posunięta nieodpowiedzialność
Socjolog i politolog prof. Radosław Markowski zwrócił uwagę w rozmowie z PAP, że organizacja dwóch marszów jednocześnie jest „daleko posuniętą nieodpowiedzialnością” ze strony zarówno władz Warszawy, jak i MSWiA, które na podobne przedsięwzięcia wydają zgodę. Zauważył, że ze względu na „zdublowanie się” marszu i ryzyko konfrontacji, konieczne będzie również zaangażowanie znacznie większej ilości funkcjonariuszy. Zaznaczył przy tym, że na początku zaplanowany był tylko jeden marsz, a to marsz drugiego kandydata „wstrzelił się” w ten sam czas i miejsce.
Stąd też – zdaniem eksperta – efekty marszu byłyby widoczne, gdyby odbył się tylko jeden. – Teraz, skoro odbędą się dwa, to prawdopodobnie ich efekty się zniosą – ocenił.
Prof. Markowski powiedział, że nie dziwi go, iż na marszu Trzaskowskiego pojawią się zarówno członkowie rządu, jak i – do niedawna – jego kontrkandydaci, aby podkreślić przekaz, że „Polska w tych trudnych czasach może liczyć na prezydenta współpracującego z rządem”. Z kolei jeżeli chodzi o samą obecność na nim premiera Donalda Tuska – zdaniem eksperta – powinna być ona „w jakiś sposób zaznaczona, ale tylko symbolicznie, nie powinien on marszu w żadnym wypadku zdominować”.
Marsze są przede wszystkim skutecznym środkiem do integracji i mobilizacji własnego elektoratu. Dla partii politycznych, to sposób na pokazanie skali poparcia i wysłanie sygnału do niezdecydowanych wyborców.
W ostatnich latach wśród najbardziej znaczących marszy, jakie odbyły się w Polsce można wskazać „Czarny Protest” z 2016 r., czyli masową mobilizację kobiet i środowisk liberalnych przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Demonstracje te odbyły się w wielu miastach, a ich skala zaskoczyła rządzących.
Za rządów PiS odbyło się też wiele manifestacji Komitetu Obrony Demokracji, organizowanych w odpowiedzi na działania PiS po 2015 r. Organizatorzy wskazywali, że ich celem była obrona konstytucji, niezależności sądów a także wolności mediów.
Platforma Obywatelska, która była wówczas w opozycji, 4 czerwca 2023 r. zorganizowała marsz sprzeciwiający się rządom PiS. Platforma zrobiła to samo w październiku, w trakcie kampanii wyborczej, tuż przed wyborami parlamentarnymi, kiedy ulicami Warszawy przeszedł „Marsz Miliona Serc”.
Z kolei w styczniu 2024 r. PiS zorganizowało marsz „Wolnych Polaków” w obronie wolności słowa, mediów i demokracji.
Według oficjalnych danych PKW kandydat KO Rafał Trzaskowski uzyskał w pierwszej turze wyborów prezydenckich 31,36 proc. głosów, a popierany przez PiS Karol Nawrocki 29,54 proc.; 1 czerwca zmierzą się w II turze wyborów.