Prokuratura Okręgowa w Przemyślu prowadzi śledztwo ws. broni i amunicji, która była składowana przez prywatną firmę w hangarze na lotnisku aeroklubu w Laszkach na Podkarpaciu. Broń miała być wywieziona na Ukrainę.
„Śledztwo dotyczy nielegalnego posiadania broni i amunicji i jej magazynowania przez spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością na terenie miejscowości Laszki, tj. przestępstwa z art. 263 par. 3 k.k.” – podała prokurator.
Grozi za to kara grzywny, ograniczenia albo pozbawienia wolności do lat 2.
Pętkowska zaznaczyła, że kontenery są wywożone w miejsce do tego przeznaczone.
„Jak wynika z dotychczasowych ustaleń zabezpieczona przez CBŚP broń i amunicja nie pochodzą z zasobów polskiej armii. Trwają czynności mające ustalić źródło jej pochodzenia i odbiorcę. Na miejscu realizowane są czynności z udziałem biegłych z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia” – dodała.
O broni znalezionej na terenie lądowiska w Laszkach, którym zarządza Aeroklub Ziemi Jarosławskiej, mówił na konferencji prasowej w Warszawie również rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.
Dobrzyński podkreślił, że prokuratura w ubiegłym tygodniu wydała postanowienie, na podstawie którego funkcjonariusze CBŚP weszli do hangaru i zabezpieczyli broń. Dobrzyński dodał, że broń i amunicja pochodzi od podmiotu prywatnego posiadającego koncesję na handel bronią. „Firma działa legalnie w Polsce” – zaznaczył.
Pytany na konferencji prasowej, jakiego rodzaju broń została zabezpieczona, odpowiedział, że jest to „broń przeciwlotnicza, swego rodzaju wyrzutnie”. Porównał tę broń „do tego – co były komendant policji Szymczyk przywiózł z Ukrainy i odpalił w Komendzie Głównej Policji”.
Dodał, że według jego wiedzy broń miała trafić na Ukrainę.
Rzecznik podkreślił, że magazyn, w którym znajdowała się broń nie był nadzorowany. „Co jest skandalem. Tego typu broń musi być odpowiednio przechowywana i dozorowana” – powiedział Dobrzyński.
Jako pierwsza o sprawie poinformowała w środę Telewizja Republika.