Proponowane przez resort cyfryzacji ograniczenia w dostępie do platform pornograficznych nie będą stanowić pełnej ochrony dzieci, ponieważ treści pornograficzne dostępne są masowo na platformach takich jak TikTok czy X – powiedziała PAP prezeska Instytutu Cyfrowego Obywatelstwa Magdalena Bigaj.
Wyjaśniła, że dzieci, także te w wieku wczesnoszkolnym, trafiają na materiały o charakterze pornograficznym często przez przypadek, za pośrednictwem mediów społecznościowych i komunikatorów. Są zapraszane do grup, m.in. w komunikatorze WhatsApp, do których należy wiele nieznanych im osób, także dorosłych. W ten sposób stają się łatwym celem dla przestępców – są manipulowane i zachęcane do wysyłania materiałów CSAM.
„Najbardziej drastyczne są chyba sytuacje stręczycielstwa online, w których przestępca zamawia streaming, podczas którego transmitowane jest wykorzystanie dziecka” – oceniła ekspertka. „To są treści, które bardzo trudno ścigać, ponieważ streaming nie jest nigdzie zapisywany, odbywa się na szyfrowanych kanałach. Między innymi dlatego dostęp dzieci do komunikatorów nie jest niczym niewinnym” – dodała.
Zauważyła, że w żaden sposób do narażania dzieci na kontakt z przestępcami i treściami szkodliwymi nie nawiązały przedstawicielki firm Google i Meta, które wzięły udział we wtorkowym posiedzeniu komisji sejmowych do spraw dzieci i młodzieży oraz cyfryzacji, innowacyjności i nowoczesnych technologii. Tematem dyskusji było bezpieczeństwo dzieci i młodzieży w internecie. „Przedstawicielki Google i Mety skupiły się jedynie na wieku użytkowników, twierdząc, że dzieci nie korzystają z dostarczanych przez ich firmy aplikacji. Dla ludzi takie stwierdzenia są oburzające – każdy dorosły zna jakieś dziecko, które jest na Facebooku lub YouTube” – powiedziała Bigaj.
Odniosła się także do słów Michała Gramatyki, który firmy Meta i Alphabet (holding powołany przez Google) określił mianem „naszych przyjaciół”.
„Gdyby ktoś w urzędzie miasta mówił o firmach przystępujących do przetargu per +nasi przyjaciele+, jego zachowanie zostałoby uznane za budzące wątpliwości. To nie jest początek XXI wieku, przyjaźń z bigtechem nie jest już nobilitacją. Na decyzje podejmowane w Ministerstwie Cyfryzacji powinno wpływać wyłącznie myślenie o dobru obywateli” – oceniła ekspertka.
Sam minister w odpowiedzi na dyskusję, która po posiedzeniu komisji rozgorzała w sieci, napisał w portalu LinkedIn: „Stanąłem wczoraj w obronie dwóch przedstawicielek platform społecznościowych (…) – nie zgadzam się z podejściem tych firm do prowadzenia cyfrowego biznesu ale szanuję że przedstawicielki przyszły na posiedzenie Komisji co dało podstawę do merytorycznej rozmowy. Brakło na tej komisji TikTok Twitter (X) czy KICK które tworzą przestrzeń do dużo gorszych naruszeń” (pisownia oryginalna – PAP).
Dodał, że nie ma przyjaciół wśród bigtechów, a w MC pracuje nad ustawami, które ograniczają „wszechwładzę VLOPów (wielkich platform cyfrowych)”.
Przyczynkiem do debaty podczas wspólnego posiedzenia komisji był raport „Internet dzieci” przygotowany przez Instytut Cyfrowego Obywatelstwa na kanwie danych dostarczonych przez firmy badawcze Gemius i Polskie Badania Internetu. Co istotne, nie są to dane deklaratywne – zostały zebrane w oparciu o zapisy z urządzeń: smartfonów, komputerów i tabletów użytkowanych przez osoby w wieku 7-18 lat.Z raportu wynika, że dzieci i nastolatki spędzają w sieci średnio 4,5 godz. w skali każdego dnia. Najwięcej w czasie, kiedy są w domu: od internetu zaczynają dzień – zazwyczaj od YouTube’a i TikToka, z internetem dzień kończą – logując się do sieci także w godzinach nocnych, często kosztem snu. W TOP10 serwisów, z których korzystają młodzi, obok najpopularniejszego TikToka, Facebooka, czy Instagrama, znajduje się pornograficzny PornHub.
Projekt ustawy o ochronie małoletnich przed dostępem do treści szkodliwych w internecie pod koniec lutego został skierowany do opiniowania. W pierwszej połowie kwietnia na stronie Rządowego Procesu Legislacyjnego opublikowano zgromadzone uwagi. We wtorek minister cyfryzacji zapewniał, że jego resort jest „o krok od skierowania tego projektu najpierw pod obrady stosownych komitetów Rady Ministrów, a potem pod obrady Sejmu”.