Niespełna 100 wniosków o dopłatę do zakupu samochodów elektrycznych złożono dotychczas w województwie świętokrzyskim w ramach programu „NaszEauto”. To jeden z najgorszych wyników spośród wszystkich województw w Polsce.
Program obowiązuje od 3 lutego br. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej poinformował, że do 2 czerwca złożono w sumie 4 965 wniosków. Z zestawienia, jakie przedstawiono wynika, że w województwie świętokrzyskim złożono zaledwie 95 wniosków, co stanowi niespełna 2 proc. wszystkich złożonych w Polsce. To trzeci od końca wynik spośród wszystkich regionów kraju. Liderem jest Mazowsze, gdzie złożono 987 wniosków, co przekłada się na prawie 20 proc. ogólnej liczby zarejestrowanych wniosków.
Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego podkreśla, że statystyka dotycząca złożonych wniosków w ramach programu „NaszEauto” może być jednak myląca.
– Analizując te dane trzeba uwzględnić zamożność mieszkańców w poszczególnych regionach oraz liczbę firm w województwach. Program jest bowiem adresowany nie tylko do osób prywatnych, ale także do osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą. Z dużym prawdopodobieństwem można więc powiedzieć, że takie firmy korzystają z zewnętrznego finansowania. A jeśli popatrzymy na to, gdzie znajdują się siedziby firm leasingowych czy też udzielających długoterminowego wynajmu to widzimy, że są to przede wszystkim województwa mazowieckie, śląskie i wielkopolskie. Tak jest w przypadku wszystkich samochodów, nie tylko „elektryków”. I dlatego duża część pojazdów leasingowanych zarejestrowana jest w Warszawie – dodaje Jakub Faryś.
Prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego dodaje, że zasady udzielania dofinansowania do zakupu aut elektrycznych należałoby zmienić. Wylicza, że budżet programu „NaszEauto” to ponad 1 mld 613 mln zł. Tymczasem według danych NFOŚiGW do początku czerwca wnioskowana kwota dofinansowania stanowiła nieco ponad 9 proc. pieniędzy przeznaczonych na dopłaty.
– Jeśli to nie nastąpi to istnieje ryzyko, że nie uda się wykorzystać pieniędzy pochodzących z Krajowego Planu Odbudowy – mówi Jakub Faryś. – Biorąc pod uwagę, że średnia kwota dofinansowania na jeden samochód wynosi 30 tys. zł to proste wyliczenia wskazują, że pieniędzy jest na ponad 50 tys. aut. Tymczasem od lutego mówimy o kilku tysiącach pojazdów. Matematyka pokazuje więc, że raczej tych pieniędzy nie uda się wykorzystać w ciągu roku – wylicza.
Jakub Faryś dodaje, że niewykluczone jest rozszerzenie programu o dopłaty do samochodów dostawczych, a nie tylko – jak obecnie – osobowych.
– To byłaby dobra decyzja, bo 85 proc. pojazdów elektrycznych w Polsce kupują firmy, a nie osoby fizyczne. A dopłaty są kluczowe dla popytu na nowe samochody elektryczne – dodaje.
Przypomnijmy, program „NaszEauto” koncentruje się na wsparciu osób fizycznych i prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, które planują zakup, leasing lub wynajem nowego, osobowego auta elektrycznego. Dofinansowanie wynosi od niespełna 19 do maksymalnie 40 tys. zł. Program ma być realizowany do czerwca 2026 roku lub do wyczerpania pieniędzy na dofinansowanie zakupu aut elektrycznych.
Na koniec kwietnia tego roku w Polsce było zarejestrowanych niespełna 91 tys. osobowych i użytkowych samochodów całkowicie elektrycznych. Od początku roku ich liczba zwiększyła się o ponad 10 tys., o 36 proc. wobec tego samego okresu 2024 roku.