W Sędziszowie znajduje się osiedle parterowych, drewnianych domów, z podcieniami, wyróżniających się swoją architekturą nie tylko spośród innych budowli w regionie, ale i w całej Polsce. Jego unikatowy charakter chce ochronić świętokrzyski konserwator zabytków, dlatego zostało wpisane do rejestru zabytków.
Krzysztof Myśliński, wojewódzki konserwator zabytków w Kielcach wyjaśnia, że osiedle nawiązuje do kolejowych tradycji Sędziszowa. Przypomina, że miejscowość ta leżała na trasie dawnej linii kolejowej Iwangorodzko-Dąbrowskiej, czy inaczej mówiąc Dęblińsko-Dąbrowskiej, którą budowano w latach 1882-1885. Sędziszów był jedną ze stacji, związanych z obsługą taboru.
– Od 1885 roku do II wojny światowej była to ważna stacja, tyle że sama miejscowość nie była duża. Miała niewielką jak na tamte czasy lokomotywownię, dworzec kolejowy, dwa budynki wystawione dla kolejarzy w okresie międzywojennym, takie, jakie jeszcze przed kilkunastoma laty widzieliśmy także przed dworcem w Kielcach, i jakie możemy do dziś zobaczyć wokół innego wielkiego więzła, ale zdewastowanego w Skarżysku. To była miejscowość, która żyła głównie kolejnictwem – wyjaśnia.
Takie zadanie miała pełnić także w czasie II wojny światowej.
– Kiedy zaczęła się okupacja, Niemcy hitlerowskie przygotowując się do ataku na Związek Radziecki, na ogromną skalę zaczęły rozbudowywać infrastrukturę kolejową. Ponieważ Sędziszów był już sporą stacją, postanowiono tam urządzić dużą bazę kolejową – wyjaśnia Krzysztof Myśliński i wymienia zakres prac:
– Gruntownie przebudowano i rozbudowano część techniczną, dziś już opuszczoną, największą w Polsce wachlarzową parowozownię. Dziś ona jest w bardzo złym stanie, ale ciągle stoi jako budynek. Do tej potężnej parowozowni dostawiono, i to widać także dzisiaj, kiedy tamtędy się przejeżdża, ceglaną, masywną, wieżę wodną, wieżę ciśnień, bo cały ten transport był oparty na parowozach, które zużywały ogromne ilości wody. Stanęła też hala parowozowni, transformatornia, potężny zespół zabudowań kolejowych, technicznych, osobowych – opisuje.
Konserwator dodaje, że potrzeby były jeszcze większe.
– Okazało się, że pracownicy kolei, administracji, gównie pochodzenia niemieckiego, nie bardzo mają tam gdzie mieszkać. W związku z tym po drugiej stronie, czyli za dworcem kolejowym powstało osiedle, które jest w naszym krajobrazie zupełnie obce. To zespół parterowych domów, drewnianych, z podcieniami, a stylu alpejskim. Gdybyśmy szukali jakichś porównań z architekturą na terenie Polski to chyba tylko z kaszubską, ale to też bardzo odległe – zaznacza.
Zespół dziewięciu budynków mieszkalnych powstał w okresie 1939-1940/1941 z inicjatywy Kolei Wschodnich Rzeszy. Już w 1948 roku został wywłaszczony na rzecz Skarbu Państwa (w zarządzie PKP). Od końca XX wieku budynki stanowią własność prywatną, gminną i wspólnotową.
– Po II wojnie światowej domy były wykorzystywane na mieszkania, w dużej części socjalne, część z nich została rozebrana – zaznacza.
Osiedle zostało objęte ochroną prawną. Krzysztof Myśliński ma nadzieję, że to w jakimś sensie zabezpieczy te drewniane obiekty.
– Te budynki są świadkami historii, dokumentem historii, ale mają także walory artystyczne – podkreśla.
Aby osiedle został wpisane do rejestru, konieczne było uzyskanie zgód od właścicieli domków. Krzysztof Myśliński przyznaje, że zwykle jest to dość trudne, bo nie wszyscy entuzjastycznie przyjmują taką formę ochrony.
– Wówczas coś, co się nazywa władaniem własnością jest organiczne, ale z drugiej to sposób, by dbać o tę własność – zaznacza.
W przypadku „alpejskiego osiedla” zdobycie zgód zajęło ok. dwa lata.
Pozostając z tematyce kolejowej, Krzysztof Myśliński dodaje, że trwają prace związane z wpisem i ochroną, także znajdującego się w Sędziszowie zespołu parowozowni, wieży ciśnień i budników przyległych.
– To niesłychanie trudne zadanie, bo dzisiaj na ogromną skalę modernizująca się kolej, pochłania kolejne obszary, a te dawne pozostałości stają się zawadą. Jednocześnie dla naszej kultury narodowej, a to jest jej część, są obiektami niesłychanie ważnymi, a w szybkim tempie ginącymi – zauważa.
W Świętokrzyskiem były trzy takie parowozownie. Oprócz tej największej, w Sędziszowie, także w Skarżysku Kamiennej i w Kielcach, które zostały już częściowo zdemontowane.