Co zrobić, gdy niewielkie wąskie osiedlowe uliczki stają się ruchliwą miejską obwodnicą? W audycji Interwencja szukaliśmy w środę (3 września) odpowiedzi na pytanie: co jest ważniejsze: wygoda kierowców szukających krótszego przejazdu przez miasto czy bezpieczeństwo mieszkańców.
Dla kierowców skrót to tylko kilka minut oszczędności, a dla ludzi ciągły strach, czy zdąży się przejść bezpiecznie przez ulicę. Chodzi o sytuację mieszkańców kieleckiego osiedla Pakosz, przez które po nieprzystosowanych do dużego ruchu wąskich uliczkach – Chłodnej, Rybnej, Kamiennej, Zakręt i Zagonowej – przejeżdżają codziennie setki samochodów szukających krótszej drogi.
Odpowiedź wydaje się prosta – bezpieczeństwo to priorytet. Ale dla jego zapewnienia potrzeba zdecydowanych działań urzędników.
Pełną audycje można odsłuchać poniżej:
Ulice: Chłodna, Rybna, Kamienna, Zakręt i Zagonowa – to typowe, osiedlowe drogi. Kręte, wąskie, często pozbawione chodników, w wielu miejscach o ograniczonej widoczności. Idealne do spokojnego ruchu mieszkańców, ale zupełnie nieprzystosowane do tego, by stać się objazdem do centrum i od ulicy Krakowskiej. A jednak tak właśnie się dzieje.
– Nie ma chodników ani pobocza, uliczki są bardzo wąskie, mają ostre zakręty, skrzyżowania pod kątem prostym – tu nie ma miejsca dla ruchu innego niż lokalny – mówią mieszkańcy. Są tu dwie kumulacje – fale samochodów. W godzinach rannych i po południu. Tylko w sobotę i niedzielę jest spokój. A najgorszy jest czas, gdy rozgrywane są mecze w Hali Legionów, wtedy kierowcy jadą tak, że aż strach – relacjonują ludzie.
Od kilku miesięcy kierowcy korzystający z nawigacji Mapy Google, wybierają tę trasę jako alternatywę dla ulicy Pakosz i Krakowskiej.
– Te drogi nie spełniają żadnych norm bezpieczeństwa – dodają ludzie, którzy od roku przeżywają piekło. – Duży ruch to ogromne zagrożenie dla pieszych, dla rowerzystów, użytkowników hulajnóg i kierowców wyjeżdżających ze swoich posesji. Codzienna droga do sklepu, wyjazd do pracy, spacer – to igranie z życiem.
– Dostaliśmy odpowiedź, że nasze uliczki są za wąskie i nie ma warunków, żeby wszystkie przepisy związane z tą strefą weszły w życie – mówią zawiedzeni. Ale – jak dodają – za wąskie uliczki dla strefy zamieszkania nie są za wąskie na tranzyt całego miasta przez Krakowską. Rano i po południu kilkaset rozpędzonych samochodów jedzie naszymi uliczkami. Naprawdę nie ma się gdzie chować, bo nie mamy chodników, więc jak przejeżdża taki sznur samochodów, to my jesteśmy przylepieni do własnych płotów. Kierowcy samochodów nie stosują się do żadnych ograniczeń.
– Boimy się o nasze dzieci, o naszych rodziców, o naszych sąsiadów i nie wyobrażamy sobie, żeby rozwiązania, które proponujemy nie zostały wprowadzone przez władzę, ponieważ jesteśmy mieszkańcami tego miasta i domagamy się skutecznych działań w tym kierunku -żądają mieszkańcy Pakosza. Wiele osób musiało kilkakrotnie naprawiać uszkodzone przez samochody ogrodzenia. Niektórym firmy ubezpieczeniowe nie chcą wystawiać polis, bo są zbyt częstymi klientami. Druga petycja została wysłana w sierpniu tego roku. Mieszkańcy proponują, by zamknąć drogę odpowiednim oznakowaniem i założyć monitoring.

Dyrektor Biura Mobilności Urzędu Miasta w Kielcach, Tomasz Zboch powiedział, że urzędnicy zapoznali mieszkańców Pakosza z informacją, że wprowadzenie proponowanej strefy wiązać się będzie z uciążliwościami w zakresie braku możliwości parkowania na jezdni. Strefa zamieszkania niestety powoduje konieczność wyznaczenia normatywnych miejsc parkingowych.
– Jesteśmy przed rozmowami z Miejskim Zarządem Dróg w zakresie możliwości działań dla kierowców, którzy szukają alternatywnych dróg, by uniknąć korków. Jedną z tych alternatyw dla przejazdu ulicą Krakowską jest ulica Pakosz, która została ze względów bezpieczeństwa wyposażona w sygnalizację świetlną – dodał Zboch. – Ona jest alternatywą, ale kiedy pojawiają się zatory, bo natężenie ruchu jest bardzo duże na sygnalizacji, to kierowcy wybierają skrót, a ta infrastruktura nie jest przystosowana do tak wzmożonego ruchu pojazdów. – Niemniej jednak cały czas pamiętajmy o tym, że są to drogi publiczne, czyli drogi, które są ogólnodostępne dla wszystkich.
Karol Nowakowski, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach, poinformował, że urzędnicy są jak najbardziej otwarci na rozmowę z mieszkańcami i każda propozycja zostanie rozważona pod względem prawnym i ruchowym.

Małgorzata Perkowska-Kiepas, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach poinformowała, że w tym miejscu na szczęście nie doszło do wypadków. Niemniej od 1 stycznia do końca sierpnia, ubiegłego roku doszło do 4 zdarzeń drogowych na odcinku pomiędzy Pakoszem a ulicą Armii Krajowej. W tym roku było podobnie. Policja brała udział w konsultacjach dotyczących poprawy bezpieczeństwa i wydano opinię, by w godzinach największego szczytu – czyli w godzinach porannych i popołudniowych – wydłużyć cykl świateł na skrzyżowaniu ulic Krakowskiej – Pakosz, by pojazdy, które oczekują na zmianę świateł na ulicy Pakosz mogły szybciej przemieszczać przez to skrzyżowanie.
Kielecki radny, Wiktor Pytlak powiedział, że mieszkańcy Pakosza zasługują na to, żeby ich nie marginalizować. Przyszli z konkretną propozycją, która ma sens i jeśli częściowo zostanie zamknięty ten odcinek drogi dla ruchu na okres próbny, żeby zobaczyć jak to funkcjonuje, to takie rozwiązanie będzie można rozważyć.
Radny Dariusz Gacek powiedział, że radni są od tego, żeby ułatwiać kontakt między mieszkańcami, a urzędem miasta. Jest członkiem Komisji Skargi i Petycji, więc zaprasza do składania wniosków i szukania rozwiązań. Przyznał, że jechał tędy pierwszy raz i przyznał, że ruch jest faktycznie potężny.
Radna Anna Jaworska-Dąbrowska wyraziła smutek, gdy słuchała miejskich urzędników. Odniosła wrażenie, że oczekują oni na gotowe propozycje rozwiązań ze strony mieszkańców, a sami skupiają się na ich negowaniu.