Rolnicy z regionu świętokrzyskiego liczą straty sięgające milionów złotych po tym, gdy zamiast pietruszki korzeniowej wyrosła im… naciowa. Polski dystrybutor nasion z Mazowsza sprzedał im nasiona, które – jak się okazało – były błędnie oznaczone.
Prezes Świętokrzyskiej Izby Rolniczej Mirosław Fucia mówi, że rolnicy zaczęli się zgłaszać do instytucji na początku lipca br. szukając pomocy i rozwiązania. Dodaje, że poszkodowani są z powiatu kazimierskiego, pińczowskiego i jędrzejowskiego.
– Po weryfikacji i rozmowach doszedłem do wniosku, że trzeba producentom pomóc, ale wcześniej musimy poznać skalę problemu. Poprosiłem wójtów i burmistrzów z całego województwa świętokrzyskiego, aby zrobili rozeznanie w swoich gminach, czy tacy rolnicy się zgłaszają. Dowiedzieliśmy się, że zgłosiło się aż 137 osób – informuje Mirosław Fucia.
Jednym z oszukanych rolników jest Marcin Matyjas, prowadzący gospodarstwo w Jelczy Wielkiej w gminie Michałów. Co roku uprawia pietruszkę korzeniową na obszarze około 6 ha. Tak jak w poprzednich latach zdecydował się na nasiona pietruszki korzeniowej o nazwie Aston.
– Wszystko wyglądało prawidłowo. Na początku czerwca zadzwonił do mnie znajomy rolnik, że coś dziwnego dzieje się z tą odmianą i są podejrzenia, że może to być pietruszka naciowa, a nie korzeniowa. Skontaktowałem się z polskim dystrybutorem tych nasion. Dyrektor tej firmy wysłał komunikat z informacją, że odmiana Aston w obecnej fazie rozwojowej może tak wyglądać. Trochę mnie to uspokoiło – opowiada Marcin Matyjas.
Po dwóch tygodniach od tej informacji Marcin Matyjas był pewny, że obsiał swoje pole nie tym czym zamierzał. Jak podkreśla rolnik, w jego przypadku straty sięgają ponad 200 tys. zł.
– Na fakturze widnieje nazwa pietruszki korzeniowej. Opakowanie również jest tak opisane, ale po otwarciu nikt nie jest w stanie stwierdzić jaka to odmiana. Polski dystrybutor, który dostarczył nam nasiona, zadeklarował, że zwróci nam koszty zakupionych nasion. To jednak „śmieszne pieniądze”. Trzeba doliczyć koszty uprawy czy nawożenia – podkreśla rolnik.
Jak zaznacza Dariusz Kacprzak, dyrektor firmy PNOS sprzedającej nasiona, przedsiębiorstwo jest tylko dystrybutorem i nie miało wpływu na to, co wysłała im czeska firma dostarczająca nasiona.
– Wyłączną firmą, która zapakowała te odmiany i wysłała je do nas była czeska firma Moravoseeds. Dlatego też wystąpiliśmy do strony czeskiej o komentarz do tej sprawy i jak najszybsze działanie, abyśmy i my, i rolnicy ponieśli jak najmniejsze straty – mówi Dariusz Kacprzak.
Dyrektor firmy PNOS dodaje, że z czeskiej strony do dziś nie ma jasnej odpowiedzi na ten temat. Zapewnia także, że przedsiębiorstwo cały czas utrzymuje kontakt z poszkodowanymi rolnikami.
– Wysłaliśmy rolnikom umowę i jednocześnie informacje, że chcemy w imieniu ich i własnym wystąpić z pozwem sądowym w kierunku czeskiej firmy. Jeżeli nie ma żadnej odpowiedzi z ich strony to chcemy ich przymusić do tego, aby zajęli się tym tematem – podkreśla.
Z wyliczeń biegłych sądowych wynika, że każdy poszkodowany rolnik z jednego hektara straci około 50 tys. zł. Łączna powierzchnia strat w województwie świętokrzyskim to ponad 200 hektarów.