Na terenie Leśnictwa Wilków (Dolnośląskie) zaobserwowano serwala sawannowego. Afrykański kot najprawdopodobniej pochodzi z prywatnej hodowli. Leśnicy apelują, aby nie zbliżać się do zwierzęcia oraz informować o ewentualnych spotkaniach z dzikim kotem.
O pojawieniu się w lesie dzikiego zwierzęcia leśnicy z głogowskiego nadleśnictwa poinformowali na swoim profilu w internecie. Na opublikowanym przez nich filmie widać, jak serwal wyszedł z zarośli i spacerował spokojnie wzdłuż drogi.
„Prosimy wszystkich o ostrożność szczególnie w okolicach Gola – Leśna Dolina. Zwierzę przy pierwszym kontakcie nie wykazywało oznak chorób oraz agresji. Zachowajmy jednak ostrożność” – napisali leśnicy.
Spotkanie w lesie dzikiego kota potwierdził w rozmowie z PAP leśniczy Leśnictwa Wilków Mirosław Rolnik. – Serwal raczej pochodzi z hodowli. Trzeba uważać, bo to zawsze jest to dzikie zwierzę – ostrzegł leśniczy.
Barbara Matyjasik z Nadleśnictwa Głogów zaapelowała do wszystkich, którzy spotkali albo spotkają serwala o kontakt. O odkryciu zwierzęcia została poinformowana również policja.
Krzysztof Kazanowski z ZOO w Opolu, które opiekuje się serwalami, powiedział PAP, że nieprowokowany serwal nie powinien zaatakować człowieka. – To jest dziki kot afrykański. Gatunek dzikiego zwierzęcia, który występuje na sawannie w wysokich trawach. Człowieka nie zabije, ale może go pokaleczyć pazurami i zębami. Im mniejszy człowiek tym większe niebezpieczeństwo – zaznaczył Kazanowski.
Dodał, że serwal nie będzie atakował człowieka i za nim gonił. Jeśli jest oswojony, może się zbliżyć. – Natomiast jeśli będzie się go osaczało i zwierzę nie będzie miało wyjścia, to wtedy zaatakuje – przyznał Kazanowski.
Jak dodał, w przypadku opieki nad serwalem należy zagwarantować mu odpowiednią ilość miejsca. Zaznaczył, że serwala nie powinno się trzymać w domu, ale na zewnętrznym wybiegu albo w wolierze.
Na razie nie ustalono, czy zwierzę uciekło od prywatnego właściciela, czy zostało przez niego wypuszczone na wolność.