Przyroda przygotowuje się do zbliżającej się zimy. Ciepłego schronienia szukają m.in. owady. Wiele z nich jeszcze kilka lat temu nie występowało w naszym kraju.
Przykładem jest m.in. wtyk amerykański. Jak sama nazwa wskazuje przybył on do nas z Ameryki Północnej, prawdopodobnie razem z transportem morskim lub lotniczym. Lech Buchholz, zastępca Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Kielcach przekonuje, że dziś to gatunek pospolicie obserwowany, zwłaszcza gdy szuka odpowiedniego miejsca do zimowania.
– Generalnie niebezpieczny dla człowieka nie jest. Naturalnie odżywia się sokiem roślinnym. Wbija swój narząd gębowy, kłujkę w pęd rośliny i wysysa soki. Na razie raczej nie odnotowano jakiś poważniejszych szkód przez niego wyrządzonych – tłumaczy Lech Buchholz.
Owad może jednak uprzykrzyć życie, zwłaszcza w sytuacjach mocno go stresujących.
– Jak każdy pluskwiak, wytwarza bardzo silny, niezbyt przyjemny zapach. Może dla niektórych być bardzo nieprzyjemny, dla innych mniej. No i to może też w pewnym sensie ludzi odstręczać od niego. Również sama obecność w domu może nieprzyjemne wrażenie sprawiać, np. kiedy zaczyna po nas chodzić, czy gdy przypadkiem go gdzieś przygnieciemy – mówi Lech Buchholz.
Innym insektem, który jesienią próbuje w naszych domach znaleźć schronienie na zimę jest biedronka azjatycka. Od występującej pospolicie w Polsce siedmiokropki różni się nie tylko wyglądem zewnętrznym. Jej ukąszenie może wywołać silną reakcję alergiczną.
– W mieszkaniu zimą jest ciepło, więc przywraca swoją aktywność i czuje głód. Wtedy zaczyna szukać pożywienia, a mszyc w zimie nie znajdzie. W związku z tym z głodu potrafi nawet człowieka nadgryzać i zlizywać limfę – opowiada zastępca Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Kielcach.
Dobrym sposobem ochrony przed wchodzeniem do domu wtyków i biedronek są bariery fizyczne, np. moskitiery. Pomocne są również rośliny, których zapachów te owady nie lubią, np. lawenda i mięta.