W 10. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce pokonała na własnym stadionie Lechię Gdańsk 3:0 (1:0). Dublet dla kielczan zaliczył w tym spotkaniu Wiktor Długosz, strzelając odpowiednio w 16. oraz 51. minucie. Trzecie trafienie uzyskał w 87. minucie Martin Remacle.
Na stadionie przy ulicy Ściegiennego spotkały się zespoły będące na fali. Kielczanie są niepokonani od siedmiu spotkań, a goście wygrali dwa ostatnie mecze. Obie ekipy zameldowały się też w drugiej rundzie Pucharu Polski.
Mecz mógł się idealnie rozpocząć dla zespołu z Gdańska. Na strzał z około 20 metrów zdecydował się Tomasz Neugebauer i piłka trafiła w słupek. Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa. Szybka kontra Korony, piłka trafiła do Dawida Błanika, ale jego uderzenie zablokował gdański obrońca. Oba zespołu od początku dawały do zrozumienia, że w tym spotkaniu interesują ich tylko trzy punkty. Kielczanie objęli prowadzenie w 16. minucie. Marcel Pięczek idealnie dośrodkował na głowę Wiktora Długosza i bramkarz Alex Paulsen był bez szans.
Tuż po wznowieniu gry gorąco było pod bramką Korony, ale Tomas Bobcek nie doszedł do dośrodkowanej w pole karne piłki. Goście starali się jak najszybciej odrobić straty. W dogodnej sytuacji główkował Dawid Kurminowski, ale nie trafił czysto w piłkę. Zespół trenera Johna Carvera momentami zamykał Koronę na jej połowie, ale ekipa znad morza miała problem ze skutecznym wykończeniem akcji.
Gospodarze nastawili się na obronę korzystnego wyniku, szukając okazji w kontratakach. Lechia miała sporą przewagę w posiadaniu piki, ale kielecka defensywa ustrzegła się poważniejszych błędów i wynik 1:0 utrzymał się do przerwy.
Już po pierwszej akcji drugiej połowy gospodarze mogli prowadzić 2:0. W pole karne Lechii wpadł Długosz, piłka trafiła do Pięczka, ale uderzenie pomocnika Korony obronił Paulsen. Kilka minut później nowozelandzki bramkarz nie miał już nic do powiedzenia. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Błanika, Długosz po raz drugi trafił do bramki rywali.
Goście jeszcze nie otrząsnęli się po tej bramce, a już po chwili mogli stracić trzecią. Strzał Antonina Cortesa oddany z dość ostrego kąta z dużym trudem obronił Paulsen. W 61. min Lechia mogła zdobyć bramkę kontaktową, ale strzał Camilo Meny zatrzymał się na słupku. Powtórzyła się sytuacja z pierwszej połowy. Goście przeważali, często gościli pod polem karnym Korony, ale niewiele z tego wynikało.
W 79. min. sytuacja gdańszczan stała się jeszcze gorsza. Miłosz Kałahur sfaulował wychodzącego sam na sam z bramkarzem Lechii Długosza. Otrzymał czerwoną kartkę i goście musieli grać w „dziesiątkę”. To praktycznie przesądziło o losach spotkania. Gospodarze opanowali całkowicie sytuację, a Martin Remacle na trzy minuty przed końcem ustalił wynik meczu. Kielczanie odnieśli piąte zwycięstwo w sezonie i to było ich ósme z rzędu spotkanie bez porażki.
– Bardzo cieszymy się z tego, że podtrzymaliśmy naszą dobrą passę. Można powiedzieć, że twierdza Kielce dalej jest budowana. Czwarty mecz z rzędu, licząc Puchar Polski, bez straty bramki. To jest dla nas bardzo ważne. No ale trzeba powiedzieć, że mieliśmy dzisiaj naprawdę trudne zadanie. Bardzo ciężko się nam grało i mimo, że szybko trafiliśmy Lechię, to mecz nie układał się po naszej myśli. Bywały trudne momenty. W pierwszej połowie słupek, w drugiej połowie Mena znów ostemplował słupek, sytuacja Wiunnyka. Przetrwaliśmy to i w odpowiednim momencie skontrowaliśmy. Cieszą dwie bramki Wiktora Długosza, który naprawdę zagrał świetny mecz. Do tego dołożył jedno trafienie Rema, który był taką kluczową postacią w środku pola, więc bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa. Mamy już 18 punktów, tyle mieliśmy w zeszłym roku po całej rundzie jesiennej. Chociaż nie ukrywam, że mam takie mieszane uczucia ze względu na uraz Wiktora Długosza, bo jeśli potwierdzą się pierwsze diagnozy mówiące o przypuszczalnym uszkodzeniu mięśnia dwugłowego, to będziemy mieli problem – stwierdził trener Żółto – Czerwonych Jacek Zieliński.
– Czasami tak właśnie w piłce jest, że możesz stwarzać sytuację, kontrolować mecz, a i tak przegrywasz i wynik nie odzwierciedla tego co się działo na boisku. Uważam, że też tak było teraz. W pierwszej połowie czuliśmy, że mamy kontrolę, stwarzamy sytuację, nie możemy strzelić bramki. W tym właśnie momencie trafiła Korona. Po wyjściu na drugą połowę dostaliśmy można powiedzieć takiego drugiego „gonga”, który trochę nas podłamał. Taka jest piłka, że nie zawsze wszystko się strzela i nie zawsze się wygrywa te mecze – ocenił piłkarz Lechii Dawid Kurminowski.
– Można się tylko cieszyć, ale nie popadać w hura optymizm, bo wiadomo wynik końcowy mówi 3-0, gładkie zwycięstwo, ale zdawaliśmy sobie sprawę przed meczem, że nie będzie on łatwy. Lechia strzela bardzo dużo bramek, są niebezpieczni w ofensywie. Pokazali to także dzisiaj, mieliśmy na pewno dużo szczęścia. Na pewno z trudami przeszło nam to zwycięstwo – powiedział obrońca kielczan Marcel Pięczek.
Dla Korony to ósmy nieprzegrany mecz z rzędu, czwarty wygrany przed własną publicznością i piąte czyste konto zachowane przez bramkarza Xaviera Dziekońskiego w tym sezonie.
W niedzielę 5 października kielczanie zmierzą się na wyjeździe z Jagiellonią Białystok.
Korona Kielce – Lechia Gdańsk 3:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Wiktor Długosz (16-głową), 2:0 Wiktor Długosz (51), 3:0 Martin Remacle (87).
Żółta kartka – Korona Kielce: Nono, Pau Resta. Lechia Gdańsk: Camilo Mena. Czerwona kartka – Lechia Gdańsk: Miłosz Kałahur (79-faul).
Sędzia: Karol Arys (Szczecin). Widzów 11 015.
Korona Kielce: Xavier Dziekoński – Bartłomiej Smolarczyk, Kostas Sotiriou, Pau Resta – Wiktor Popow, Tamar Svetlin, Martin Remacle, Marcel Pięczek (75. Konrad Matuszewski) – Wiktor Długosz (86. Stjepan Davidovic), Antonin Cortes, Dawid Błanik (75. Nono).
Lechia Gdańsk: Alex Paulsen – Bartłomiej Kłudka, Maksym Diaczuk, Matej Rodin, Tomasz Neugebauer (89. Bartosz Szczepankiewicz), Miłosz Kałahur – Camilo Mena (89. Kacper Sezonienko), Rifet Kapic, Bohdan Wjunnyk (46. Aleksandar Cirkovic) – Tomas Bobcek (64. Mohamed Awadalla), Dawid Kurminowski (81. Elias Olsson).