
Miejscowość w przeszłości miała wypoczynkowy charakter. Nas interesują jednak wydarzenia, które na stacji kolejowej w Słowiku koło Kielc rozegrały się podczas okupacji niemieckiej.
Jadąc autem z Kielc do Chęcin, niektóre osoby pamiętają charakterystyczny most im. kpt. Kazimierza Jana Piątka ps. „Herwin” usytuowany nad Bobrzą w Słowiku. W czasie przebudowy, w grudniu 2011 r. został on wyburzony. Pozostała po nim jedynie belka z napisem, która jest teraz wkomponowana w pomnik z orłem.
Stojąc przy pomniku, w trzech kierunkach widzimy miejsca, które spłynęły krwią. Pobocze drogi, stacja kolejowa i droga wzdłuż rzeki. Wszystkie miejsca znajdują się w promieniu kilkudziesięciu metrów.
Dziesięciu zabitych
Pierwsze miejsce znajduje się na wysokości Klubu Sportowego „Stella”. Jest tam wciśnięty pomiędzy teren klubu a drogę pomnik. Co upamiętnia?
W październiku 1943 roku kieleckie Gestapo przeprowadziło aresztowania wśród osób podejrzanych o działalność konspiracyjną. Osadzono ich w kieleckim więzieniu. 24 października 1943 r. dziesięć, spośród aresztowanych osób przywieziono na Słowik. Niemcy ich rozstrzelali. Po wojnie zwłoki ofiar ekshumowano i przeniesiono na cmentarz partyzancki w Kielcach.
Odwiedzamy miejsce gdzie stoi pomnik. Od razu naszą uwagę przykuwa uporządkowany teren. Nie jesteśmy jedynie od krytyki, więc chwalimy zarządzających. Jedyne, do czego możemy mieć uwagę to stan krzyża. Jest on delikatnie mówiąc fatalny. Liczymy, że zarządzający pochylą się także nad tym problemem.
Mamy nadzieję, że pamięć o wydarzeniach, którymi zajmujemy się w najnowszej odsłonie magazynu sensacji, jest w lepszej formie.
Pacyfikacje Wolicy i Chęcin
Zanim opowiemy o głównym temacie dzisiejszego śledztwa, musimy przedstawić wydarzenia, jakie rozegrały się w pobliskiej Wolicy i Chęcinach.
W dniu 26 maja 1944 roku, przed świtem, do Wolicy wjechało ponad 10 samochodów i kilka motocykli z żandarmerią. Z domów wyciągano mieszkańców i gromadzono u sołtysa Cielibały, gdzie dokonywano sprawdzenia tożsamości i porównywania z posiadaną listą sporządzoną prawdopodobnie w oparciu o meldunki miejscowych konfidentów. 28 osiem osób wywieziono, a następnie zlikwidowano.
Niedługo później, w nocy z 1 na 2 czerwca 1944 r., mimo padającego deszczu około godziny drugiej nad ranem Niemcy otoczyły szczelnym kordonem Chęciny. Także tu przeprowadzono aresztowania zgodnie z listą przygotowaną przez konfidentów. Większość aresztowanych została przez Niemców rozstrzelana.
Pojmani przez niemiecki patrol
Pacyfikacje terenu sprawiły, że z domów uciekali młodzi ludzie obawiający się aresztowania. Zrobiło tak pięciu chłopaków z plutonu 143 grupującego żołnierzy AK z okolicy Wolicy (Placówka AK Chęciny). Byli to Jan Dzidowski „Semafor”, Dionizy Huk „Rzecki”, Kazimierz Gogol, Kazimierz Pluta „Szymek” i Wacław Zuba „Wyrwicz”.
-Ostatecznie trafili do zagrody koło wsi Łukowa, gdzie 3 czerwca dołączył do nich Stanisław Kulczycki „Chrust” ich konspiracyjny przełożony – mówi nam Stanisław Papka, były Prezes OSP Wolica, a jednocześnie regionalista i współautor książki o historii Wolicy.
-Tego samego dnia ich kwatera został odkryta przez patrol Luftwaffe, którego oddział kwaterował w Podzamczu Chęcińskim. „Chrust” i „Wyrwicz” uciekli, a pozostali czterej zostali aresztowani. Jeden z nich: Dionizy Huk pseudonim „Rzecki”, który był bratem mojej mamy, został wtedy ranny w nogę.
Niemcy przewieźli aresztowanych do Podzamcza Chęcińskiego, gdzie mieli kwaterę, a następnego dnia (4 czerwca) postanowili samodzielnie odtransportować zatrzymanych do Kielc. Furmankami przejechali do stacji kolejowej Wolica skąd pociągiem osobowym odjechali do Kielc.
Strzały na stacji kolejowej
Na stacji kolejowej Słowik aresztanci uznali, że to ostatnia szansa na ucieczkę. Dzidowski wyprowadził rannego „Rzeckiego” do toalety, a gdy pociąg ruszył, ale nie nabrał jeszcze prędkości, wyskoczyli. Niemcy okazali się jednak czujni. Pierwsze strzały ugodziły „Rzeckiego”, który już wcześniej ranny w nogę uciekał powoli. Ranny drugi raz dostał się w niemieckie ręce.
Więcej szczęścia miał Kazimierz Pluta. Został co prawda trafiony, ale szczęśliwie dotarł do lasu i uciekał dalej. Z wykrwawienia padł na tyle daleko od stacji, że nie znalazł go pościg.
Wykorzystując powstałe zamieszanie, z pociągu wyskoczył także Jan Dzidowski „Semafor”. Ten uciekał w przeciwnym kierunku niż jego koledzy. Zanim Niemcy się zorientowali, udało mu się przekroczyć szosę Kielce – Chęciny. Choć został ranny, to udało mu się ukryć w zaroślach nad rzeką Bobrzą.
Jako ostatni wyskoczył Kazimierz Gogol, który wybrał kierunek ucieczki jak pierwsza dwójka. Niestety, zanim dotarł do lasu, który miał mu dać schronienie, został śmiertelnie trafiony.
Znaleźli się w złym miejscu o złej godzinie
Powróćmy jeszcze na chwilę do historii Jana Dzidowskiego, który przekroczył drogę Kielce – Chęciny i uciekał wzdłuż Biebrzy. Stojąc na moście, przy pomniku, oczami wyobraźni widzimy scenę z lat wojny: drogą do stacji kolejowej szli Mieczysław Hajduk „Nerw” i Tadeusz Ziętal „Ogar” mieszkańcy Zalesia (obaj byli żołnierzami AK). Widząc Niemców goniących „Semafora”, sami zaczęli uciekać. Ich także dosięgnął ogień karabinów. „Nerw” padł trafiony w pierś, a „Ogar” miał wyrwaną całą szczękę.
Tak więc 4 czerwca w okolicach stacji kolejowej Słowik poległo trzech żołnierzy AK: Kazimierz Gogol, Mieczysław Hajduk „Nerw” i Tadeusz Ziętal „Ogar”. Dwukrotnie ranny Dionizy Huk „Rzecki” został zabrany przez Niemców (został przez Niemców przewieziony do kieleckiego więzienia i w późniejszym czasie zamordowany, ale nie wiadomo gdzie).
Z kronikarskiego obowiązku dodajemy jeszcze, co stało się z pozostałymi dwoma uciekinierami. Obaj byli ranni i pomocy udzielili im żołnierze miejscowych struktur AK. Przez pewien czas leczono ich pod nadzorem doktora Jana Bolewskiego „Marek” na konspiracyjnych kwaterach w Trzciance. Później przeniesiono ich na dalsze leczenie do takiej samej meliny w Szczukowicach, a wreszcie trafili do Brynicy.
Historia ta została przedstawiona w filmie Kielecka Brygada Piechoty.
„Gdzie grób twój, gdzie pamięć o tobie„
Zginęło trzech żołnierzy AK, a w miejscu tragedii nie znajdujemy śladów upamiętnienia. Niejako naturalnie kierujemy się w stronę cmentarza na Białogonie. Może tam znajdziemy jakiś ślad? Cmentarz jest jednak duży więc jak odnaleźć interesujące nas groby?
O pomoc zwracamy się do znanego społecznika mieszkającego obok Białogonu. Robert Surma, wiceprezes stowarzyszenia Kieleccy patrioci obiecuje pomóc.
Po kilku dniach otrzymujemy od niego zdjęcia wpisów potwierdzających akty zgonu obu mieszkańców Zalesia sporządzone na potrzeby parafii Białogon. Czytając dokumenty, odnajdujemy pewną rozbieżność. W dokumentach podany jest dzień 2 czerwca jako data śmierci.

-Mówiło się, że Niemcy ponoć przepraszali rodziny za przypadkową śmierć tych dwóch chłopaków – mówi nam Stanisław Papka.
-Może tak nakazali zapisać księdzu Niemcy, aby ukryć swój mord? – zastanawia się Robert Surma.
-Dysponujemy wspomnieniami mieszkańców, którzy podają, że obaj zginęli tutaj, a ich ciała zostały złożone po śmierci w budynku obok kościoła – dodaje.
Tak więc przyjmujemy, że wszyscy zginęli 4 czerwca, ale nadal nie wiemy, gdzie są ich groby. Po wielu poszukiwaniach Robert Surma ustala, gdzie jest grób Tadeusza Ziętala. Jego stan był opłakany, ale jak dowiedziało się Radio Kielce Kieleccy Patrioci, podjęli decyzje o jego odnowieniu, a prace zakończyły się, dokładnie dziś (piątek, 10 października) w dniu publikacji materiału.
-Szukamy jeszcze grobu Mieczysława Hajduka – mówi wiceprezes stowarzyszenia.
– Mam nadzieję, że uda się go odnaleźć. Gorzej jest z miejscem pochówku Kazimierza Gogola. Nie mamy śladu na naszym cmentarzu, więc zapewne jego ciało zabrali Niemcy – dodaje.

Jak ocalić pamięć?
Powracamy do pomnika upamiętniającego egzekucję na Słowiku dziesięciu mieszkańców Kielc. Zastanawiamy się jak ocalić pamięć o wydarzeniach.
-W kościele św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Słowiku jest tablica z nazwiskami wszystkich poległych w okolicy. Są tam wymienieni także nasi chłopcy – mówi Stanisław Papka. -Ich nazwiska umieściliśmy też na pomniku na cmentarzu w Wolicy.
Drogą z Kiec do Chęcin mkną samochody. Szum aut usypia. Patrząc na krzyż pomnika, zastanawiamy się, kiedy zostanie on odnowiony?
Zastanawiamy się, czy mogła by wtedy, w tym samym miejscu, powstać tablica informacyjna przypominająca trzech zamordowanych żołnierzy AK?
Jeżeli nie zrobimy nic, to nie dziwmy się, że młodzież nie będzie pamięta o naszych bohaterach.