W śroę (15 października) w Interwencji zajęliśmy się tematem, który od dłuższego czasu dosłownie spędza sen z powiek mieszkańcom kieleckiej Bukówki. Ryk silników, pisk opon i ryzyko wypadków to codzienność, z którą lokalna społeczność nie chce już dłużej żyć. Mowa o nielegalnych nocnych wyścigach samochodowych, które odbywają się na ulicy Wojska Polskiego. Mieszkańcy mają dość i domagają się reakcji służb i urzędów, a my próbowaliśmy znaleźć odpowiedź na pytanie: czy da się powstrzymać nielegalne wyścigi, zanim dojdzie do tragedii?
To, co dla uczestników nielegalnych rajdów jest emocjonującą zabawą, dla mieszkańców Bukówki jest ogromnym stresem. Hałas silników odbija się echem od domów, a ryczące samochody mkną przez dzielnicę w godzinach, gdy większość ludzi próbuje spać.
– Tu nie ma żadnego komfortu życia – mówią mieszkańcy Bukówki. Wyścigi mamy do drugiej nad ranem. Niektórzy poprawiają to jeszcze o czwartej. Od 2 lat żyjemy na torze wyścigowym albo na pasie startowym do Sukowa i do Kielc.
– Interweniowaliśmy u pani prezydent, wysyłaliśmy pisma do Miejskiego Zarządu Dróg i temat nie został w żaden sposób rozwiązany – dodają rozgoryczeni ludzie. Mamy wrażenie, że miasto nam nie wierzy, dlatego dokumentujemy wyścigi, nagrywamy telefonami, żeby mieć dowód.
Ulica Wojska Polskiego została wyremontowana 2 lata temu. Poprawiono nawierzchnię i to zamiast błogosławieństwem, stało się przekleństwem dla mieszkańców. Prostą, dobrze oświetloną, szeroką jezdnię upodobali sobie amatorzy szybkiej jazdy. Droga prowadzi przez teren, gdzie znajdują się domy jednorodzinne, sklepy, przystanki komunikacji miejskiej i przejścia dla pieszych. Mieszkańcy nie proszą o luksus, lecz o spokój. O prawo do snu, bezpieczeństwa i normalności.
Ludzie mają rozwiązanie tej sytuacji.
– Trzeba to zahamować nie progami zwalniającymi, ale kamerami. Niekoniecznie musi to być fotoradar, bo to też niewiele da – dodają. Ale kamerki mogłyby dużo pomóc, jeżeliby zdały egzamin to i policja z tego by skorzystała. Mieszkańcy Wojska Polskiego dzwonią pod 112, niestety dostają odpowiedź, że policja po 22.00 posiada mniej pojazdów i liczba patroli jest ograniczona, więc często kończy się tylko na zgłoszeniach.
Uliczni rajdowcy upodobali sobie szczególnie noce weekendowe.
– Piątek i sobota to są dwa dni, kiedy Wojska Polskiego przeistacza się w pas startowy jak na lotnisku Chopina w Warszawie.
– Ten hałas mnie wykańcza – mówi jedna z mieszkanek Bukówki.
– Mieszkam na pierwszej linii frontu i muszę chodzić w domu w zatyczkach do uszu. Nie ma mowy, żeby wyjść na zewnątrz, nie ma możliwości żeby się zregenerować we własnym ogródku.
– Ale naszym największym wrogiem jest buspas. Są kierowcy, którzy w miarę przestrzegają przepisów, ale są tacy którzy wyprzedzają na buspasie, bo im się bardziej śpieszy niż tym ludziom, którzy oczekują na autobus. Apelujemy o monitoring buspasa – proszą.
Małgorzata Perkowska-Kiepas, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach powiedziała, że wszelkie nieprawidłowe zachowania można zgłaszać na Krajową Mapę Zagrożeń.
– Mamy blisko 550 wykroczeń prędkości ujawnionych na całym odcinku ulicy Wojska Polskiego. Zgłaszając wykroczenia, proszę określić konkretnie godziny, które są newralgiczne, kiedy rzeczywiście tych wykroczeń jest najwięcej. Dla nas jest to bardzo duże ułatwienie, bo wiemy kiedy i w jaki sposób podejmować nasze działania kontrolne. Małgorzata Perkowska-Kiepas dodała, żeby sfilmowane przykłady piractwa drogowego przesyłać także na skrzynkę Stop Agresji Drogowej.
– Po identyfikacji popełniającego wykroczenie policjanci podejmują działania skierowane do konkretnego kierującego popełniającego przestępstwo drogowe. Jeśli chodzi o działania bezpośrednie, one są mniej skuteczne, bo uczestnicy nielegalnych wyścigów widząc zbliżający się radiowóz spokojnie się rozjeżdżają.
Interpelacje w tej sprawie złożył radny Rady Miasta Kielce, Michał Piasecki.
– Sposobów na poprawę bezpieczeństwa, w szczególności w okolicach przejść dla pieszych jest dużo. Bardzo żałuję, że w pierwotnym projekcie przebudowy Wojska Polskiego nie powstały sygnalizacje świetlne, tak jak na ulicy Zagnańskiej czy wcześniej na ulicy Wrzosowej, gdzie samochód jadący z prawidłową prędkością ma zielone światło i może spokojnie przejechać, jeśli ją przekracza, to automatycznie ma czerwone. Drogim rozwiązaniem jest montaż fotoradaru, ale proste i skuteczne są słupki, których koszt montażu jest niewielki, a w Kielcach, np. na ul. Szajnowicza-Iwanowa, sprawdzają się bardzo dobrze.
Dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach, Karol Nowakowski, poinformował, że MZD zgodnie z decyzją środowiskową zlecił analizę hałasu w tym miejscu.
– Ta analiza została wysłana do RDOŚ celem zaopiniowania. Obecnie czekamy na opinię i na jej podstawie będziemy wprowadzać wszystkie niezbędne elementy, które zostaną tam zawarte. Ponadto, Biuro Mobilności ma przedstawić nowy projekt stałej organizacji ruchu w celu obniżenia prędkości. Karol Nowakowski dodał, że pewne ograniczenia wynikają z tego, że ulica Wojska Polskiego jest drogą wojewódzką.
– Nie można zastosować w tym miejscu progów zwalniających, dlatego rozważamy możliwość zastosowania innego rodzaju spowalniaczy, np. zawężenia jezdni.
Dr Dariusz Kałwa, rzeczoznawca, prezes Polskiego Związku Motorowego w Kielcach powiedział, że najskuteczniejsze byłoby zastosowanie w tym miejscu wyniesionych przejść dla pieszych.
– Wtedy mamy dosyć szeroki pas drogowy wyniesiony ponad jezdnię, który automatycznie spowodowałby spowolnienie ruchu. Niestety, są pewne ograniczenia wynikające z klasy drogi – dodał. Najskuteczniejszy w tej sytuacji byłby miejski monitoring, który jest pod stałym nadzorem Straży Miejskiej, więc istnieje możliwość szybkiego powiadomienia policji lub patrolu Straży Miejskiej. Monitoring można rozmieścić co jakiś czas i objąć nim dużo większy odcinek drogi, niż zrobiłby to nawet fotoradar. Jest to chyba jedyne rozwiązanie infrastrukturalne możliwe do zrealizowania w tym miejscu stosunkowo niewielkim nakładem finansowym.
– Ponadto, dzięki temu sprawców da się zidentyfikować i ukarać, nie tylko za przekroczenie prędkości, ale za udział w nielegalnych wyścigach, a za to grożą już bardzo poważne kary – dodał prezes Kałwa.
Irek Zdancewicz, instruktor techniki jazdy, powiedział, że część osób, która próbuje swoich sił w nielegalnych miejskich wyścigach, poddaje w jakimś stopniu swoje samochody pewnym modyfikacjom.
– Ja apeluję o to, aby takie rzeczy robić na zamkniętych obiektach. Kielce mają tę przewagę, że dysponują torem samochodowym, który daje olbrzymie możliwości, żeby móc się wyszaleć w bezpiecznych warunkach. Ścigają się ludzie, którzy lubią adrenalinę, prędkość i ryzyko. A za niewielkie pieniądze, za kilkaset złotych, czyli tyle ile są w stanie jednego wieczora przepalić paliwa, można już wystartować w różnego typu wyścigach.
Na razie mieszkańcom ulicy Wojska Polskiego przeszkadza nocny, nie dający spać hałas. A co jeżeli dojdzie do tragedii? Niezależnie od tego czy będzie to niewinny świadek, czy uczestnik nielegalnych wyścigów…
 
 
































 
 
