Trwa spór o parking przy ulicy Romualda w Kielcach. Mieszkańcom wybudowanego 6 lat temu budynku odebrano część miejsc postojowych, zagrodzono szlabanem i przeznaczono na potrzeby prywatnego przedszkola. W programie Interwencja rozmawialiśmy o skomplikowanej relacji sąsiedzkiej, która – oby – nie była bez wyjścia.
Mieszkańcy osiedli mieszkaniowych w Kielcach dobrze znają problemy z parkowaniem. Miejsc postojowych nie przybywa, a samochodów jest coraz więcej. Problem parkowania to nie tylko wymiar komunikacyjny, ale również społeczny, potrafi wywołać napięcia między sąsiadami. Taka sytuacja jest na ulicy Romualda 1 w Kielcach, gdzie powstał spór, który przerodził się w poważny konflikt. Chodzi o kilka miejsc postojowych i szlaban, który – dosłownie i symbolicznie – podzielił społeczność.
– Kiedy kupowaliśmy tutaj mieszkania, w folderze zachęcającym do ich nabycia była informacja, że przed budynkiem będzie parking. Nikt w momencie zakupu nie poinformował nas, że miejsca postojowe nie będą dla nas dostępne i że będzie to strefa wyłączona dla właściciela lokalu użytkowego – mówią zdenerwowani mieszkańcy.
– W momencie negocjacji z deweloperem wszystko było pięknie – dodają. – Zapewniano nas, by nie kupować miejsc na parkingu podziemnym, bo będzie ich wystarczająco dużo przed budynkiem. Rzeczywistość okazała się inna, po wykupieniu i przejęciu mieszkań, po pół roku parking został zagrodzony. Jego część została przeznaczona na plac zabaw dla prywatnego przedszkola, a druga została zagrodzona szlabanem. – Trudno się tu parkuje i ciężko jeździ, bo duży ruch generuje żłobek i przedszkole. Jest to niebezpieczne i dla nas, i dla dzieci – relacjonują mieszkańcy Romualda 1.

W budynku jest 31 mieszkań, miejsc postojowych na parkingu podziemnym jest 24. Pozostałe – w myśl obowiązujących przepisów – powinny być przed budynkiem, jednak je zlikwidowano. Mieszkańcy mają także pretensje, że nie wyznaczono tu żadnych miejsc dla osób niepełnosprawnych, a wśród lokatorów budynku są osoby uprawnione do korzystania z niebieskich kopert.
Członkowie wspólnoty mieszkaniowej na własny koszt urządzili przed budynkiem utwardzony kostką parking na 8 miejsc. Funkcjonował on przez kilka lat, jednak w momencie zaostrzenia konfliktu, Nadzór Budowlany uznał go za samowolkę i nakazał rozebranie. Tym samym wspólnota straciła minimalną liczbę miejsc wymaganych przez prawo, które powinna posiadać. Nadzór Budowlany nakazał też rozbiórkę placu zabaw przy przedszkolu, bo teren, na którym jest zagrodzony parking i plac zabaw został wydzierżawiony przez miasto.
Zaistniała sytuacja to pat – nie ma w tym momencie wygranych – przegrywają wszyscy. Mieszkańcy nie mają parkingu, kto jest winny? Wszyscy wskazują na dzierżawcę terenu, który był nieobecny podczas audycji, argumentując nieobecność problemami zdrowotnymi.

Agnieszka Makuch, właścicielka przedszkola AQQ powiedziała, że podpisując umowę na najem lokalu była przekonana, że będzie miała do dyspozycji działkę, którą przeznaczy na plac zabaw dla dzieci. Została zapewniona, że mieszkańcom bloku w ramach obsługi komunikacyjnej należy się 8 miejsc, a lokalowi usługowemu 9.
– Przez kilka lat jakoś sobie żyliśmy i funkcjonowaliśmy bez jakichś problemów – mówiła Agnieszka Makuch. Natomiast w wyniku pewnych działań doprowadzono do tego, że miejsca utworzone przez wspólnotę mają zostać zlikwidowane, zagrożone jest też istnienie przedszkola, bo taka placówka oświatowa bez infrastruktury plenerowej nie może istnieć. Obecnie sprawa jest rozpatrywana w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym.
Jerzy Piotrowski, właściciel lokalu użytkowego, w którym znajduje się przedszkole poinformował, że ze względów zdrowotnych nie może wziąć udziału w audycji Interwencja. Nie wystosował oświadczenia dla mediów, przesłał nam natomiast pismo adresowane do Rady Miasta Kielce. Czytamy w nim m.in.: „Działanie ze strony niektórych członków wspólnoty jest niezrozumiałe i paradoksalnie skierowane przeciw interesom wspólnoty. Przykładem jest podważanie legalności istniejących miejsc parkingowych od strony wschodniej czy urządzonego zjazdu na ulicę Romualda. Również w oczywisty sposób skierowane są przeciw legalnie działającemu przedszkolu. Przykładem jest żądanie usunięcia niektórych urządzeń z ogródka zabawowego, wymyślonych zagrożeń bezpieczeństwa dzieci i żądanie wyższych opłat administracyjnych za rzekomą uciążliwość. Część z wymienionych wyżej spraw została administracyjnie umorzona lub czeka na ostateczne rozstrzygnięcie odwoławczych organów administracyjnych lub sądowych”.

Barbara Zawadzka, dyrektor Wydziału Gospodarki Nieruchomościami w Urzędzie Miasta w Kielcach, poinformowała, że nieruchomość, która bezpośrednio przylega do tego budynku przy Romualda 1 jest w granicy dwóch właścicieli działek. Uchwała, która zezwoliła na wydzierżawienie nieruchomości, zapadła w 2017 roku. Ten zagospodarowany teren składa się z dwóch działek – powiedziała dyrektor Zawadzka. Pierwsza, która bezpośrednio przylega do tego budynku, jest w połowie własnością miasta. Druga połowa należy do osób pochodzenia żydowskiego. Kolejna działka jest w stu procentach własnością miasta. Radni podjęli uchwałę, że dzierżawa jest tylko z przeznaczeniem pod obsługę komunikacyjną, czyli dojazd, dojście, chodniki i miejsca postojowe. I taka umowa została zawarta z dzierżawcami na 30 lat. Na etapie zawierania umowy – w styczniu 2018 roku – nie wiedzieliśmy jaka inwestycja, w jakiej postaci tutaj powstanie – poinformowała dyrektor Wydziału Gospodarki Nieruchomościami w Urzędzie Miasta w Kielcach. Według naszych przepisów i zapisów umowy nie było mowy o placu zabaw, w projekcie zagospodarowania były miejsca postojowe. Barbara Zawadzka stwierdziła, że ewidentnie naruszono tu zasady współżycia społecznego, ale miasto nie ma możliwości rozstrzygania takich sporów.
Kielecki radny Marcin Chłodnicki potwierdził, że te rozstrzygnięcia nie leżą w kompetencjach ani Rady Miasta, ani władz miasta czy prezydenta. – Myślę, że idealnie byłoby, gdyby wszyscy wyrazili dobrą wolę, spróbowali porozmawiać, co można w tej kwestii zrobić i poszukali jakiegoś polubownego wyjścia. Jeżeli to się nie uda, no to chyba tylko pozostają rozstrzygnięcia sądowe, a sama Rada Miasta nie ma ustawowych kompetencji do tego, żeby przeprowadzić to rozstrzygnięcie. Ewentualnie może pomóc w mediacjach – stwierdził.

Anna Dąbrowska-Jaworska, kielecka radna nie zgodziła się z Marcinem Chłodnickim. Jej zdaniem – pewne kompetencje po stronie Rady Miasta Kielce są.
– Natomiast między państwem wybrzmiewa ogromny konflikt, którego podłożem jest – jak wyraziła się Anna Dąbrowska-Jaworska – pewna… nieuczciwość dzierżawcy terenu. Bo zarówno mieszkańcy bloku, jak i właściciele przedszkola, wszyscy kupili mieszkania i wynajęli pomieszczenia w dobrej wierze i z taką myślą zorganizowali tu swoją działalność – powiedziała.
Radny Michał Piasecki także ma wrażenie, że dzierżawca terenu wprowadził wszystkich w błąd. Bo skoro to były miejsca w dzierżawie od miasta, to nie mógł ich zagwarantować na zawsze.
– Tylko czy istnieje idealne wyjście z tej sytuacji – zastanawiał się Michał Piasecki. Rozwiązanie umowy dzierżawy nie jest rozwiązaniem problemu, bo w momencie gdy plac zabaw będzie musiał zniknąć, a miejsca postojowe będą dostępne dla wszystkich mieszkańców Kielc, to nikt na tym nic nie zyska, bo wszyscy będą mogli tutaj parkować – zaznaczył.
Uczestnicy audycji Interwencja stwierdzili, że do osiągnięcia porozumienia potrzebny jest kompromis, bo eskalacja konfliktu nikomu nie służy.






































