Od lat walczą o drogę, która wyprowadzi ciężki transport poza teren ich miejscowości. Mieszkańcy Dobrowody i Olganowa w gminie Busko Zdrój położonych wzdłuż drogi wojewódzkiej nr 973 apelują o budowę obwodnicy. Jeśli nie zobaczą realnych działań – zapowiadają blokadę drogi.
Tiry przejeżdżające tuż pod oknami domów to ich codzienność. Wzdłuż ruchliwej trasy znajdują się nie tylko domy, ale także przedszkole, szkoła podstawowa i ośrodek zdrowia. Jak mówią mieszkańcy – hałas, drgania i ciągłe zagrożenie są nie do zniesienia.
– To jest po prostu straszny szum. Ludzie to naprawdę odczuwają – wielu popada w depresję. Nie da się skupić. Cały czas tylko myśli się o tym, że za chwilę znowu coś przejedzie… i dom znowu zacznie się trząść – mówi jedna z mieszkanek wsi.
Ludzie walczą o obwodnicę od 2019 roku. Wtedy złożyli petycję do ówczesnego marszałka województwa, Andrzeja Bętkowskiego. Podpisy złożyło blisko 400 osób. Zarząd województwa pozytywnie odniósł się do postulatu i przygotowano wstępną koncepcję inwestycji.
Od tamtej pory niewiele się zmieniło. Co więcej – budowa obwodnicy nie jest nawet ujęta w wieloletnim planie finansowym województwa – mówi Barbara Wielgo, mieszkanka Dobrowody, radna Rady Miejskiej w Busku-Zdroju.
– Walczymy o spokój, ciszę, o normalne życie. Chcemy, aby wzmożony ruch samochodów ciężarowych został wyprowadzony poza teren miejscowości. To jedyny sposób, by zagwarantować bezpieczeństwo nam i przyszłym pokoleniom. Hałas tirów słychać nawet w klasach szkoły – mówi.
Z kolei Roman Sobczak, mieszkaniec Dobrowody mówi, że około 20 lat temu kupił tutaj dom. – Było naprawdę pięknie – spokojnie, cicho, żyło się bardzo dobrze. Niektórzy mówili nawet, że to taka sypialnia Buska. Niestety, dziś – po dwóch dekadach – sytuacja z roku na rok się pogarsza. Jest po prostu niebezpiecznie – zaznacza.
– A teraz słyszymy, że ma powstać kolejna kopalnia kruszyw. Jedna już działa w Szańcu, druga ma być koło Galowa. Cały ten ładunek ma jechać na kołach w stronę Krakowa – to oznacza kolejne dziesiątki tirów dziennie. Jak w takich warunkach żyć? Jak normalnie funkcjonować? – pyta. Wieś się już skrzyknęła. Mieszkańcy nie czekają z założonymi rękami – na ogrodzeniach wzdłuż drogi zawisło już kilkanaście banerów protestacyjnych – zaznacza.

Skutki ciężkiego transportu są odczuwalne już nie tylko w domach. Mówi o nich także proboszcz miejscowej parafii, ksiądz Wojciech Zięć.
– Dosłownie od półtora roku mur zaczął się walić. Podparliśmy go, żeby się dalej nie sypał, ale on się cały czas kruszy. Jeśli ten mur się posypie, to siłą ciążenia może pociągnąć za sobą dzwonnicę – prosto na drogę. Martwimy się… co będzie dalej, zobaczymy – zaznacza i dodaje, że kościół św. Marii Magdaleny w Dobrowodzie to „perełka”, ponieważ jest to cenny zabytek architektury z XIV-wiecznymi korzeniami.
Protestujący zapowiedzieli, że nie odpuszczą. Już w najbliższy poniedziałek (27 października) wybierają się na sesję sejmiku województwa świętokrzyskiego, by osobiście przedstawić swoje obawy i domagać się konkretnych działań. Jeśli nie będą wysłuchani to kolejnym krokiem będzie blokada drogi.