Świętokrzyskie Tkaczki podejmują kolejne wyzwanie. Tym razem uczą rzemiosła uczennice szkoły we Wzdole. W ten sposób chcą przekazać wiedzę, którą same zdobywały od starszych pokoleń.
Tkactwo w okolicach Bodzentyna odradza się od około dziesięciu lat. W tym czasie powstało stowarzyszenie Świętokrzyskie Tkaczki, a samo tkactwo zostało wpisane na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Jednym z najważniejszych zadań, jakie teraz stawiają przed sobą członkinie stowarzyszenia jest przekazanie młodym zdobytych umiejętności – mówi prezes stowarzyszenia Świętokrzyskie Tkaczki Beata Syzdół.
– Realizujemy kolejny projekt, tym razem dofinansowany z Urzędu Marszałkowskiego, a naszym zadaniem jest teraz przekazanie wiedzy uczniom. Przeprowadziłyśmy zajęcia w trzech szkołach w okolicy, czyli we Wzdole Rządowym, Świętej Katarzynie i Bodzentynie. Dwie uczennice ze Wzdołu zdecydowały się podjąć wyzwanie i nauczyć się podstaw tkactwa. Wobec tego ja i Agnieszka Nowak będziemy pracować każda z jedną dziewczynką, aby nauczyć je tkania – wyjaśnia.
Pierwsze zajęcia już się odbyły, a podczas nich dziewczęta uczyły się, jak należy ubrać krosno, czyli rozłożyć osnowę, aby później tkać – dodaje Beata Syzdół.
– To najważniejszy moment w całym procesie powstawiania tkaniny, więc dobrze, aby uczennice widziały od początku, co należy zrobić. Dzięki temu będą rozumiały później kolejne etapy tkania. Trzeba uporządkować wszystkie nitki, aby później tkanina szła równo – podkreśla.
Podczas zajęć pokazywane są także wszystkie elementy krosna – dodaje Agnieszka Nowak, która będzie pracowała z kolejną uczennicą.
– Zaczynamy od snucia, czyli mamy snowadło, protek, dziurawkę, grabkę, zaporkę, a to tylko część pojęć i przedmiotów, które dziewczęta muszą przyswoić. Co więcej, z czasem zaobserwują, że w różnych regionach kraju te przedmioty nazywają się inaczej. Ja sama uczę się tkania od dziesięciu lat i teraz chętnie podzielę się swoją wiedzą – mówi.
Julia Próchnicka i Michalina Basa, choć nie miały wcześniej kontaktu z tkaniem, zafascynowały się tą sztuką.
– Wydaje mi się to ciekawe i twórcze. Na razie się uczę, ale chciałabym już umieć więcej – mówi Julia.
Jej tata Tomasz Próchnicki kolekcjonuje stare przedmioty, w domu jest więc też krosno.
– Znaleźliśmy je w jednym z domów, wymagało naprawy, ale już jest przygotowane i czeka, aż Julka będzie mogła na nim pracować – dodaje.
Na wsparcie rodziców może też liczyć Michalina. Jej mama Małgorzata Basa mówi, że warto pomagać dziecku w rozwoju.
– Tradycje warto podtrzymywać, a jeżeli córka chce się uczyć tak pięknego rzemiosła, to my będziemy jej pomagać – zaznacza.
Podczas zajęć każda z uczennic utka własny kilim pod okiem mistrzyni tkactwa.














