W środę wieczorem (12 listopada) warto spojrzeć w niebo, miłośnicy obserwacji astronomicznych ogłosili „alert zorzowy”. Tuż po zapadnięciu zmroku warto przygotować aparat fotograficzny.
Mateusz Kalisz, popularyzator astronomii z kanału Astrolife wyjaśnia, że trwa już burza geomagnetyczna i zorza polarna obserwowana jest w Stanach Zjednoczonych, ale do najbardziej spektakularnego zjawiska widocznego z Polski, ma dojść w ciągu kilku godzin.
– Zmrok w Polsce zapada dosyć szybko i to może oznaczać, że najlepiej być przygotowanym dzisiaj od razu po zapadnięciu zmroku, przygotować ciepły napój, ubranie i naładowane baterie w aparacie, ponieważ bardzo wiele wskazuje na to, że będziemy mieć wspaniałą zorzę – zapowiada.
Jak dodaje, zorza polarna to niezwykłe zjawisko świetlne, które pojawia się na niebie gdy wiatr słoneczny, czyli strumień naładowanych cząstek ze Słońca, zderza się z polem magnetycznym Ziemi.
– Akurat w przypadku zorzy, którą możemy obserwować dzisiaj na niebie ten strumień naładowanych cząstek jest skumulowany w chmurach plazmy, oderwanych od naszej gwiazdy w wyniku rozbłysków słonecznych, które miały miejsce wczoraj i przedwczoraj. I właśnie te cząsteczki ze Słońca są kierowane w okolice biegunów po zderzeniu z polem magnetycznym. Tam wpadają w atmosferę, pobudzając atomy tlenu i azotu. I to właśnie one świecą – wyjaśnia.
Tlen świeci na zielono lub czerwono, a azot na fioletowo i niebiesko.
Najczęściej zorze możemy obserwować w pobliżu biegunów, ale przy silnych burzach słonecznych mogą być widoczne nawet z Polski. Ich pojawienie się to właśnie znak, że nasza planeta dostała porcję energii prosto od naszej gwiazdy.














