Ministerstwo Zdrowia planuje wdrożyć system monitorowania zasobów szpitali. Umożliwi on szybkie sprawdzenie aktualnego stanu, m.in. łóżek szpitalnych, pracowników medycznych, leków i zapasów krwi w danej placówce.
W założeniu system ma ułatwić pracę placówek medycznych. Wiedząc, gdzie są wolne łóżka na danym oddziale łatwiej będzie pacjenta przewieźć. Obecnie często jest to problem. W Szpitalu Kieleckim dobowo na szpitalny oddział ratunkowy trafia od 50 do 100 pacjentów. Renata Nartowska, kierownik oddziału przyznaje, że większości pomoc udzielana jest na miejscu. Problem pojawia się wtedy, kiedy pacjent po diagnostyce wymaga dalszej hospitalizacji.
– Borykamy się z problemem dzwonienia po różnych szpitalach i pytania, czy są w stanie przyjąć pacjenta do hospitalizacji – przyznaje lek. Renata Nartowska.
Na szpitalny oddział ratunkowy w Szpitalu Specjalistycznym w Końskich w ciągu doby przyjmowanych jest od 120 do 150 pacjentów. – Niektórzy z nich muszą być przewożeni do szpitali o wyższym stopniu referencyjności, dlatego w tych przypadkach system będzie pomocny – przyznaje Anna Gil, dyrektor lecznicy. Szefowa koneckiej lecznicy dodaje, że są także minusy systemu. To np. koszty jego wdrożenia.
– Na ten cel nie ma dodatkowych środków, czyli będzie to obciążenie dla szpitali. Wiadomo, że każdy system trzeba utrzymywać. Przypomnę, że polskie szpitale mają różne swoje systemy, dlatego ich integracja też może wymagać dużych nakładów. Stąd tutaj widzę nie tyle zagrożenie, co duże obciążenie dla szpitali – tłumaczy Anna Gil.
Ustawę w sprawie wdrożenia systemu monitorowania zasobów szpitali uchwalił już parlament. Dokument czeka teraz na podpis prezydenta.














