Incydent na linii kolejowej w pobliżu Dęblina był – w ocenie polskich władz – celowym działaniem i z dużą dozą prawdopodobieństwa może być uznany za element rosyjskich działań hybrydowych. Głównym wyzwaniem, także z punktu widzenia konsekwencji długofalowych, pozostaje adekwatna reakcja na to wydarzenie.
Uszkodzenie toru kolejowego i zerwanie fragmentu sieci trakcyjnej nie spowodowały wypadku kolejowego ani ofiar czy większych zniszczeń, jednak skutki tego incydentu mogą być poważne. Będą one dotyczyć, w pierwszej kolejności, sfery informacyjnej, ale również mogą wykraczać daleko poza nią.

Niezmiennie, od początku pełnowymiarowej wojny rosyjsko-ukraińskiej, Polska pozostaje kluczowym krajem dla realizacji dostaw uzbrojenia dla Ukrainy. Przez granicę polsko-ukraińską przejeżdża większość dostaw wojskowych i humanitarnych, a lotnisko w Rzeszowie-Jasionce (oraz, przejściowo, w czasie remontu pasa startowego w Jasionce, lotnisko w Lublinie) są kluczowymi hubami logistycznymi, przez które na Ukrainę trafia znaczna część środków bojowych, wykorzystywanych przez ukraińską armię w trakcie działań wojennych. Dlatego każde zakłócenie działania systemu komunikacji w Polsce może mieć negatywny wpływ nie tylko na funkcjonowanie polskiego systemu transportowego i gospodarki, ale też na sytuację Ukrainy.
– Wpisuje się to w schemat działań hybrydowych wymierzonych w infrastrukturę. Jest to niepokojące, bo infrastruktura kolejowa jest strategicznie ważna ze względu na znaczenie dla przewozów pasażerskich i towarowych oraz wojskowych – zauważył w rozmowie z PAP dr Michał Piekarski z Instytutu Studiów Międzynarodowych i Bezpieczeństwa Uniwersytetu Wrocławskiego. Dodał, że tym sposobem, względnie małym kosztem, można doprowadzić do zakłócenia procesów gospodarczych. – Niepokojące jest to, że to seria incydentów w tym samym czasie. Może to być osoba lub osoby działające na zlecenie służb rosyjskich – dodał Piekarski.
Rosja nie jest w stanie bezpośrednio i w dużej skali zapobiec funkcjonowaniu szlaków logistycznych prowadzących przez Polskę i inne kraje NATO. Stara się jednak wpłynąć na sytuację, korzystając ze środków mieszczących się w ramach działań hybrydowych, realizowanych poniżej progu konfliktu zbrojnego. W tym przypadku kluczową kwestią pozostaje także tzw. rozmycie odpowiedzialności – tak, aby nie dało się (lub aby było to co najmniej bardzo trudne) ustalić powiązania sprawców poszczególnych incydentów z faktycznym zleceniodawcą.
Takie podejście mieści się w rosyjskich założeniach strategii wojny hybrydowej. W tym celu stosuje się szeroki wachlarz środków: od groźby użycia siły (deklaratywnie – Rosja od wielu lat buduje atmosferę konfliktu, grożąc krajom NATO, w tym Polsce), poprzez działania nieregularne (incydenty o charakterze dywersji i terroryzmu – liczne incydenty o różnym charakterze, takie jak podpalenia magazynów czy sklepów: odnotowano co najmniej kilkanaście takich wypadków w ciągu ostatnich trzech lat), a także działania w sferze cybernetycznej (według informacji Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni, takie ataki na polskie instytucje odbywają się codziennie), aż po działania w sferze informacyjnej.
Ostatecznie, zestaw tych działań prowadzić może do sytuacji, w której przeciwnik znajduje się w stanie, którego nie da się jednoznacznie sklasyfikować jako stan wojny lub pokoju: jest to raczej stan permanentnego kryzysu, służący wyczerpaniu zasobów państwa i społeczeństwa.
Pojedynczy incydent, taki jak ten dotyczący linii kolejowej w pobliżu Dęblina lub dowolny inny, stanowi zaledwie ułamek całej operacji – choć ma istotną rolę inicjującą. Głównym „środkiem rażenia” nie są bezpośrednie zniszczenia czy fizycznie zadane straty, ale wymiar informacyjny (czy raczej dezinformacyjny) i propagandowy operacji.

Również w tym przypadku prawdopodobnym celem są nie tyle konkretne dostawy czy szlaki komunikacyjne, którymi realizowane są dostawy dla Ukrainy – ale wpłynięcie na nastroje społeczne w Polsce, tak, aby doprowadzić do wzrostu negatywnych nastrojów wobec pomocy Ukrainie. Chodzi o to, by osiągnąć ten cel już nie tylko poprzez wzbudzanie nastrojów antyukraińskich (dotąd na bazie kwestii historycznych lub obaw przed skutkami migracji z Ukrainy do Polski), ale także poprzez wywoływanie obaw o bezpieczeństwo wewnętrzne Polski. W przypadku incydentu na kolei sprzyja temu sytuacja, w której doszło do – choć jedynie potencjalnego – istotnego i bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia większej liczby ludzi. To wystarcza do wzbudzenia poczucia niepokoju, jaki jest naturalną konsekwencją tego rodzaju incydentów.
Całość wpisuje się w szerszą i realizowaną od wielu lat (jeszcze przed pełnowymiarową agresją Rosji na Ukrainę) strategię Moskwy, która ma na celu wywołanie obaw związanych z możliwą wojną z Rosją. – Celem jest nakierowanie emocji na Ukrainę – polscy obywatele, chcąc powrócić do swojej strefy komfortu, mogą naciskać na rządzących, aby ci podejmowali decyzje niezgodne z racją stanu – napisano na oficjalnym profilu Sztabu Generalnego WP na portalu X i ta uwaga dobrze podsumowuje charakter działań prowadzonych w sferze informacyjnej.
Działania tego rodzaju określa się także mianem wojny kognitywnej – przedsięwzięć mających na celu wpływanie na procesy poznawcze na poziomie pojedynczych osób, grup społecznych i całych populacji. – Niektórzy mówią o tym jako o zhakowaniu ludzkiego umysłu – powiedziała dr hab. Agnieszka Szczygielska z Akademii Sztuki Wojennej w rozmowie z magazynem „Polska Zbrojna”.
Pomimo tego, że incydent był – prawdopodobnie – obliczony głównie na sferę informacyjną, to nie można lekceważyć jego fizycznych skutków. – W konsekwencji, musimy skierować siły i środki do ochrony tych linii kolejowych, co oznacza obciążenie wojska kolejnymi działaniami, wspierającymi działania Policji i Straży Ochrony Kolei. A mamy już zaangażowane wojsko w działania na granicy z Białorusią – zauważył dr Piekarski.

Świadomość tego rodzaju zagrożeń i ich charakteru nie jest czymś zupełnie nowym – podobne niebezpieczeństwa są brane pod uwagę, o czym mogą świadczyć takie przedsięwzięcia, jak ćwiczenia Amper-25, które odbyły się w czerwcu w Chełmie z udziałem służb ratowniczych i odpowiedzialnych za bezpieczeństwo wewnętrzne (Policja, Straż Graniczna, Straż Pożarna) oraz wojska (m.in. 19. Nadbużańska Brygada Obrony Terytorialnej i 2. Pułk Rozpoznawczy z Hrubieszowa). Ich scenariuszem było uszkodzenie infrastruktury energetycznej i kolejowej.
Nie mniej istotne od zaangażowania służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa jest zaangażowanie społeczeństwa w działania mające na celu wczesne ostrzeganie przed podobnymi incydentami. Zgłoszenie odpowiednim służbom (Policja, Straż Miejska) każdej nietypowej aktywności (odbiegające od normy zachowania nieznanych osób, loty dronów, itp.) nie tylko w pobliżu linii kolejowych, ale każdego elementu infrastruktury krytycznej (np. mostów, wiaduktów, elektrociepłowni, itp.) może pozwolić na ograniczenie ryzyka wystąpienia incydentów o potencjalnie poważnych konsekwencjach.









