Bez opieki, na łańcuchach, w dziurowych budach i na terenie gminnej oczyszczalni ścieków. W takich warunkach zdaniem pracowników Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt „Druga Radość” władze gminy Gnojno przetrzymywały 9 psów. W ich ocenie zwierzęta były skrajnie zaniedbane. Tymczasem w opinii wójta zwierzęta są własnością samorządu, a cała sytuacja jest manipulacją.
Do przejęcia zwierząt doszło w miniony weekend. Kamila Kwiatek ze stowarzyszenia „Druga Radość” informuje, że pracownicy stowarzyszenia w asyście policji weszli na teren należący do gminy, na którym ma funkcjonować, ich zdaniem, nielegalna przechowalnia psów. Na miejscu okazało się, że 4 z 9 psów potrzebuje pilnej pomocy weterynarza.
– Już teraz wiemy, że przynajmniej dwa psy nie przeżyłyby najbliższych dni jeżeli nie zostałyby zabrane. Jedna suczka krwawiła, natomiast rasowy pies terier irlandzki miał bakteryjną chorobę, anaplazmozę przenoszoną przez kleszcze. Ten pies też zapewne niedługo by padł – ocenia.
Warunki bytowe zwierząt również miały pozostawiać wiele do życzenia. Psy były w większości uwiązane na łańcuchach.
– Tymczasem ustawa o ochronie zwierząt nakazuje spuszczanie psa z łańcucha co 12 godz. Na tym terenie były także wykopane ogromne dziury w ziemi, ponieważ zwierzęta chciały ukryć się z uwagi na warunki pogodowe lub próbowały się wydostać – mówi.
Kamila Kwiatek sugeruje też, że gmina w ten sposób szukała oszczędności. Zamiast wysyłać psy do schroniska, co jednorazowo kosztuje od 3 do 5 tys. zł. zamyka się je na tym terenie – dodaje.

Tymczasem Zbigniew Janik, wójt Gnojna przekonuje, że zwierzęta w sprawie których podjęto interwencję miały dobrą opiekę. Czy zostały odłowione jako bezpańskie lub porzucone zwierzęta? Wójt utrzymuje, że oczyszczalnia nie jest żadną przechowalnią. Z kolei psy są własnością samorządu, a teren, na którym przebywają jest docelowym miejscem ich bytności.
– Fundacja ma swoje cele, które chce osiągnąć. Jeśli je zabrali to na pewno w dobrej wierze. Otoczenie każdego psa opieką przez schronisko, stowarzyszenie, gminę lub osobę prywatną dzieje się z całą pewnością dla jego dobra. Ale za te psy niech już opowiadają pracownice tej fundacji – stwierdza.
Włodarz gminy uważa, że pracownicy fundacji, która dokonała interwencji dopuszczają się manipulacji publikując w mediach społecznościowych materiały, które mają wykreować określone wyobrażenie o sytuacji zwierząt.
– Bez względu na to co powiem to i tak zostanie to obrócone przeciwko mnie – kwituje Zbigniew Janik.
Według przedstawicieli stowarzyszenia „Druga Radość” w trakcie interwencji znaleziono psa, który w jednej z wiat był uwięziony na wężu strażackim. Zdaniem Kamili Kwiatek zwierzę prawdopodobnie samo wpadło w pułapkę. Psa wyswobodzili policjanci – opowiada.
Z kolei wójt Gnojna, w oparciu o własne informacje, twierdzi, że zwierzęta miały się spłoszyć po wejściu na teren oczyszczalni obcych ludzi. W ten sposób jeden z psów miał uwięzić się.

W interwencji na prośbę fundacji brali udział funkcjonariusze z posterunku w Stopnicy. Tomasz Piwowarski, oficer prasowy buskiej komendy nie potwierdza informacji o ratowaniu psa powieszonego na wężu strażackim.
– Na miejscu znaleziono 9 psów. Osiem miało budy. Jeden z nich przywiązany był przy zadaszonej wiacie. Policjanci stwierdzili, że każdy z psów miał miskę z wodą i pokarm. Na podstawie złożonego zawiadomienia będziemy prowadzili dalsze czynności wyjaśniające czy dochodziło w tym miejscu do znęcania się na tymi psami – tłumaczy.
Policjant potwierdza, że cztery psy zostały zabrane przez przedstawicielkę stowarzyszenia „Druga Radość” w uzgodnieniu z urzędem gminy.
– Na miejscu był lekarz weterynarii, który stwierdził, że jeden pies powinien zostać ostrzyżony. Wskazał także, że inne zwierzę miało mieć w najbliższym czasie przeprowadzony jakiś zabieg chirurgiczny – wyjaśnia.
Kamila Kwiatek uważa, że z uwagi na stan zwierząt cała sprawa może być potraktowana jako znęcanie się nad zwierzętami. Z kolei Zbigniew Janik stwierdza, że nie zamierza podejmować żadnych kroków prawnych odnośnie dementowania rzekomych manipulacji lub w celu odzyskania psów i dodaje, że „z koniem nie ma co się kopać”.



















