Kończący się rok 2025 to dla Arkadiusza Moryty, poza momentami świetnej gry na skrzydle w Industrii Kielce, przede wszystkim kłopoty zdrowotne, a dokładniej rzecz ujmując problemy z lewym barkiem, czyli tym, który mocno pracuje podczas rzutów, bo Moryto to prawoskrzydłowy Industrii i kadry narodowej.
Z tym urazem gra już od dwóch lat, kiedy doznał kontuzji barku w wyjazdowym, towarzyskim spotkaniu z Węgrami. Gdy wydawało się, że wszystko jest już w porządku to na styczniowych mistrzostwach świata podczas meczu z USA bark znów został nadwyrężony i Moryto pauzował dwa tygodnie. W lutym problem powrócił w trakcie spotkania w Palau Blaugrana przeciwko Barcelonie w Lidze Mistrzów, a także na początku tego sezonu podczas Superpucharu w Łodzi. W październiku skrzydłowy nie zjawił się na zgrupowaniu reprezentacji i nie zagrał w towarzyskim meczu z Czechami.
Arkadiusz Moryto podkreśla, że ze względu na te liczne przerwy czuje „głód” grania.
– Na pewno ten „głód” jest cały czas, a te pauzy powodują, że jeszcze bardziej chcę grać. Z barkiem jest tak, że są pewne ograniczenia i nie będę tego ukrywał. Na szczęście teraz jest o tyle lepiej, że mogę w miarę szybko wracać do treningów i do gry – powiedział Arkadiusz Moryto.
Aktualnie kapitanowi reprezentacji Polski nic nie dolega i na pewno wystąpi w czwartkowym (4 lutego) wyjazdowym, meczu 10. kolejki Ligi Mistrzów przeciwko HBC Nantes.













