Dokumenty, zdjęcia, rodzinne pamiątki z domowych szuflad i strychów trafiły do archiwum i będą służyć kolejnym pokoleniom. W środę (3 grudnia) kielecka delegatura Instytutu Pamięci Narodowej obchodziła Dzień Darczyńcy. Była to okazja do spotkania i podziękowania tym, którzy podzielili się swoją rodzinną historią.
Małgorzata Misztal i ks. Wojciech Misztal przekazali kopie dokumentów, związanych z ich dziadkiem, Józefem Strychalskim, który służył w aparacie pocztowym, a zmarł w obozie KL Gross-Rosen.
– To są pamiątki rodzinne: zdjęcia, różne dokumenty jeszcze nawet z I wojny światowej. Np. pokwitowanie wpłat na obronę Polski z 1919 i 1920 roku, czy pokwitowanie wpłat na głodujących Polaków na Ukrainie z pierwszej połowy lat 20. XX wieku – wymienił ks. Wojciech Misztal.
Małgorzata Misztal dodała, że w ich rodzinnym domu dbano o pamięć o przodkach i o historię. O udostępnionym zbiorze mówi krótko.
– To jest obraz zwykłej polskiej rodziny, która miała dzieci, swoje problemy, która w coś wierzyła, która na coś czekała. To jedna z wielu rodzin – opisywała, ale jak dodał ks. Wojciech Misztal, ta historia może służyć także innym. – Przypuszczam, że jeszcze w wielu domach jest wiele takich przedmiotów. Nie daj Boże, żeby skończyły na makulaturze czy na śmietniku, a moim marzeniem jest, żeby takie rzeczy były w wolnym dostępie w internecie.
Halina Stec-Kwaśniewicz, siostrzenica Bolesława Wawrzkiewicza, ofiary zbrodni katyńskiej przekazała zbiory dotyczące swojego wuja.
– Moja mama, siostra Bolesława zebrała bardzo dużo materiałów, zdjęć, nawet oryginalne listy narzeczonej. Ja też wycinałam wszelkie informacje z gazet. Bałam się, że to może ulec zniszczeniu, więc przekazałam do Instytutu Pamięci Narodowej. Cieszę się, że ten zbiór zostanie zachowany – podkreśliła.
Nakreśliła też historię swojego wuja.
– Miał 32 lata, pochodził z ubogiej rodziny chłopskiej, uczył się w gimnazjum męskim w Sandomierzu, odbył zasadniczą służbę wojskową w Komorowie i tam chyba zdecydował, że zostanie wojskowym. Przeszedł szkolenie i służył w 4. Pułku Piechoty Legionów na kieleckiej Bukówce. Po 17 września 1939 roku znalazł się na terenie okupowanym przez Rosję. W liście, który się zachował pisał, że został rozbrojony w Kowlu. Stamtąd trafił do Katynia, gdzie został zamordowany – mówiła.
Z kolei Rafał Górski podzielił się z Instytutem Pamięci Narodowej archiwaliami dotyczącymi podziemnej działalności „Solidarności”.
– Uważam, że IPN jest najlepszym miejscem na tego typu dokumenty, ponieważ jest to miejsce, które będzie dbało o naszą historię, Niestety to tylko część naszej działalności prawie od grudnia 1981 roku: stemple, część ulotek, plakatów, gazety, które wydawaliśmy od 1984 roku, matryce. Wiele rzeczy zaginęło, bo prawdę mówiąc po 1985 roku mało kto przypuszczał, że to może kogokolwiek zainteresować – przyznał.
Jak zapewnił dr Robert Piwko, naczelnik kieleckiej delegatury IPN ta najmniejsza nawet historia jest ważna, stąd podziękowania dla darczyńców.
– Dziękujemy za postawę, dziękujemy za odpowiedzialność, dziękujemy za podjęcie czasem trudnej decyzji, a jest to ważne, bo te materiały z domowych szuflad, z domowych albumów dostają drugie życie. Wychodzą z kręgu rodziny i mogą już z tej perspektywy kilkudziesięciu często lat, stanowić cenne uzupełnienie, a niekiedy wręcz podstawę do tego, na czym nam wszystkim zależy, czyli do tego, aby nowe generacje Polek i Polaków znały historię Polski, ale też znały historię Polek i Polaków, tych problemów, z jakimi się mierzyli, osiągnięć, jakie udało im się zdobyć. Ma służyć temu, żebyśmy wszyscy byli mądrzejsi o ich historie – zaznaczył.
Dr hab. Karol Polejowski, zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej przypomniał, że 2017 roku IPN uruchomił projekt „Archiwum Pełne Pamięci”, który był adresowany do osób prywatnych i instytucji, chcących ochronić źródła historyczne, przekazując je do jednego z 17 archiwów Instytutu Pamięci Narodowej.
– My tych dokumentów nie zabieramy na własność, ale zagwarantujemy, że będą znakomicie zaopiekowanie, odnowione, i że będą również wykorzystane chociażby w wystawach, które robimy, w pracach naukowych, czy w końcu w działalności edukacyjnej, którą instytut prowadzi. W przypadku rożnych organizacji, stowarzyszeń, które działają, po kilkadziesiąt lat też mają swoje archiwa, ale często nie mają możliwości ich zakonserwowania, tak by przetrwały, więc też decydują się na przekazanie nam tych zasobów. Chyba największym darem, który wpłynął do IPN było archiwum Sokolstwa Polskiego w Ameryce. To kawałek polskiej historii, która się toczyła poza ziemiami polskimi – podkreślił.
Wydarzenie wpisuje się w Dzień Darczyńcy, które środowisko archiwistów oraz przyjaciół archiwów tradycyjnie obchodzi 6 grudnia. Został on ustanowiony przez Naczelnego Dyrektora Archiwów Państwowych w 2020 roku.





























