Ulica Niecała, położona w centrum Kielc, znajdująca się zaledwie 300 metrów od miejskiego ratusza, jest miejscem, którego nie chciałoby się pokazywać odwiedzającym miasto turystom. Ulica ma fatalną nawierzchnię, na której można zniszczyć samochód lub nabawić się kontuzji. Mieszkańcy, którzy muszą codziennie lawirować pomiędzy dziurami i jeździć slalomem pomiędzy zapadliskami, domagają się jej remontu. Kiedy będą mogli bezpiecznie się nią poruszać? O tym rozmawialiśmy w środę, 10 grudnia w programie Interwencja.
Nawierzchnia zaledwie kilkudziesięciometrowej ulicy jest w tak złym stanie, że zagraża zdrowiu i bezpieczeństwu. – Widziałam, jak dziewczynka z tornistrem na plecach szła do szkoły, przewróciła się i zakrwawiona zamiast na lekcje, wróciła do domu – opowiadała jedna z mieszkanek ulicy Niecałej. A podobnych przypadków było wiele. Ludzie nie tylko się tu przewracają, ale i łamią kończyny. – Córka jednego z mieszkańców połamała się tu 4 czy 5 lat temu – wspomina jeden z mieszkańców.
Osobną historią jest jazda samochodem. To przeprawa wymagająca umiejętności poruszania się wśród 20-centymetrowej głębokości wyrw. – Wiele samochodów zostawiło tutaj miski olejowe – opowiadają mieszkańcy.
Zdegradowana okolica przyciąga osoby urządzające libacje. Schodzi się tu imprezująca młodzież, bo jest to blisko centrum, jest tu ciemno i zacisznie. Bywały sytuacje, że w środku miasta palono ognisko.

Mieszkańcy proszą, żeby wreszcie coś zrobiono z tą ulicą, bo powinna ona być wizytówką miasta, a jest miejscem, którego trzeba się wstydzić. – Składaliśmy pisma z prośbą o remont. Pierwsze we wrześniu. Dostaliśmy odpowiedź, że niestety nie będzie on możliwy, gdyż droga potrzebuje poszerzenia – relacjonuje jeden z mieszkańców. Ludzie są rozgoryczeni. – Ja płacę podatki. Dlaczego urząd o mnie nie dba? Jestem mieszkańcem, chcę czuć się tu bezpiecznie, ponieważ bardzo kocham to miasto i oczekuję jak najpilniejszej interwencji – mówi jeden z kielczan. Ludzie podkreślają, że ich oczekiwania są skromne. – Chcemy po prostu równej, prostej, bezpiecznej i gładkiej nawierzchni.
Łukasz Syska, zastępca prezydenta Kielc wskazał na główne przeszkody w remoncie. To kwestie własnościowe oraz wymogi konserwatorskie. Prezydent Syska wyjaśnił, że 70-metrowy odcinek ulicy Niecałej należy do miasta, natomiast dziedziniec między blokami ma nieuregulowany stan prawny. – To uniemożliwia nam w tym momencie jakiekolwiek możliwości prawne, żeby jako miasto w ten teren inwestować – poinformował wiceprezydent. Dodał, że ten teren objęty jest ścisłym nadzorem konserwatorskim, co wyklucza proste wylanie asfaltu. – Gdybyśmy chcieli tak pełnowymiarowo przebudować tę ulicę, to jest to dla drogi o długości zaledwie 70 metrów koszt około 2 mln zł. – Jeżeli chcemy wymieniać nawierzchnię na nową, to najpierw musimy wymienić wszystkie sieci podziemne, czyli wodociągi i kanalizację sanitarną, a są mniej więcej w tym samym wieku, co te najstarsze kamienice przy tym dziedzińcu, czyli mają około 100 lat – powiedział prezydent Syska. Ponadto, wymóg konserwatora zabytków zakłada odtworzenie historycznego rysu ulicy z zastosowaniem jako nawierzchni kamienia polnego.
Jednak mieszkańcy szybko skontrowali argumenty o stuletnich instalacjach. – Nowy gazociąg wybudowano tu w 2018 roku, nie ma więc 100, ale 7 lat. Woda była wymieniana dokładnie 24 lata temu – poinformował jeden z mieszkańców. – To też nie tak dawno – dodał. Mieszkańcy uważają, że nie potrzeba bardzo kosztownej modernizacji, wystarczy remont nawierzchni za 700 tysięcy złotych, co w budżecie miasta na 2026 rok określają jako „grosze”.

Kielecki radny, Maciej Jakubczyk, który już trzykrotnie składał interpelacje w tej sprawie, skrytykował priorytety budżetowe miasta.
– Wydajemy 30 milionów z naszych pieniędzy na ścieżki rowerowe, a nie jesteśmy w stanie mieszkańcom centrum zapewnić godziwego życia, dojścia do szkoły, pracy czy sklepów – powiedział. Podkreślił też, że w projekcie budżetu na kolejny rok zapisano 0 zł na uregulowanie stanu prawnego terenów, co uniemożliwi realizację wielu przedsięwzięć.
Z kolei radny Piotr Kisiel zaproponował etapowy harmonogram prac. – Można w pierwszej kolejności zabezpieczyć środki na wymianę przyłączy. Następnie w kolejnym roku zająć się już tylko i wyłącznie drogą – powiedział.
Z kolei radna Monika Kowalczyk podkreśliła, że bez uregulowania stanu prawnego dziedzińca, sam remont 70-metrowego odcinka ulicy Niecałej nie zapewni mieszkańcom pełnego komfortu.
A mieszkańcy Niecałej domagają się zmiany narracji. – My nie chcemy kapitalnego remontu. Interesuje nas tylko i wyłącznie nawierzchnia i tylko tyle.
Interwencja zakończyła się deklaracją prezydenta Syski, który zapowiedział natychmiastowe spotkanie z mieszkańcami i przedstawicielami wspólnot, aby wspólnie omówić konkretne kroki.


















































