Piłkarze ręczni Industrii Kielce w środę (17 grudnia) zakończą ligowe granie w tym roku. O godz. 20 w Puławach zmierzą się z miejscowym KS Lotto. Będzie to mecz rozegrany awansem z 24. kolejki Orlen Superligi.
Kielczanie poprosili gospodarzy o przyspieszenie tego terminu, bo chcieli mieć więcej czasu w marcu przed ewentualnym spotkaniem 1/8 finału Ligi Mistrzów.
– Naprawdę musimy podziękować trenerowi zespołu z Puław Patrykowi Kuchczyńskiemu i całemu klubowi. Nie musieli tego robić, dlatego tym większe podziękowania. Pod koniec marca będziemy mieć więcej czasu na przygotowanie się do kolejnego meczu w Lidze Mistrzów. To bardzo komfortowa sytuacja – wyjaśnia drugi trener Industrii Krzysztof Lijewski.
Puławianie po wycofaniu się sponsora tytularnego mieli ogromne problemy finansowe i istniało niebezpieczeństwo, że klub podzieli los Górnika Zabrze i nie przystąpi do rozgrywek. Na szczęście udało się zebrać skład i zespół wystartował. Lotto ma koncie jednak tylko 8 punktów i zajmuje przedostatnią 12. pozycję w tabeli.
– To nie zmienia faktu, że Puławy są niewygodną drużyną. Kiedy zacznie im „siedzieć”, to są naprawdę groźni. Na każdej pozycji mają doświadczonych zawodników. Kilku przyszło z Górnika Zabrze. To ograni ligowcy. Nie możemy podejść do tego spotkania tak, aby je tylko odhaczyć. Należy zrobić swoją robotę. Nic samo się nie wygra. Chłopaki podejdą do tego zadania profesjonalnie – wyjaśnia Krzysztof Lijewski.
Potwierdza to kapitan Industrii Alex Dujszebajew.
– Gospodarze to nadal groźny zespół. Mieli swój problem ekonomiczny i może nie mają teraz tak silnego składu, jak wtedy, kiedy zdobywali medale, ale to dalej bardzo silna drużyna, do której mamy ogrom szacunku – tłumaczy Alex Dujszebajew.
W kieleckim zespole zabraknie kontuzjowanych Benoita Kounkouda i Michała Olejniczaka. Po meczu w Puławach kielczanie rozpoczną świąteczno-noworoczne urlopy, a 10 z nich otrzymało powołania do szerokich składów swoich reprezentacji na styczniowe mistrzostwa Europy w Danii, Szwecji i Norwegii.













