Smażony karp, śledzie w oleju oraz ryba po grecku będą królowały na wigilijnych stołach. Kielczanie od rana ustawiają się w kolejkach przed sklepami rybnymi. Na osiedlach rozstawiły się też stosika z żywymi karpiami.
Pan Rafał, który od kilku lat w okresie przedświątecznym sprzedaje żywe ryby mówi, że kielczanie najczęściej kupują karpia, ale chętnie sięgają też po amura.
– Zazwyczaj Ludzie kupują od 1kg do 3kg ryb. Najczęściej jest to karp królewski lub amur, który ma mało ości. W tym roku sprzedajemy je po 28 zł za kilogram. Mamy też szczupaki, sandacze liny i tołpygi. Ryby najlepiej kupować dwa dni przed świętami, żeby były świeże bez potrzeby mrożenia – podkreśla.
Wśród osób, które zdecydowały się na kupno karpia był m.in. pan Włodzimierz, który mówi, że w jego domu co roku na stole wigilijnym pojawiają się te same ryby.
– Wolę nie eksperymentować, żeby nie mieć problemów z żołądkiem. Standardowo, bez udziwnień od wielu lat przyrządzamy ryby według znanej nam receptury. Moja żona doprawia karpia, a ja go potem smażę. Lubimy też śledzie w oleju i w cebulce – dodaje.
Z kolei Pan Norbert przyznaje, że w jego domu stawiają na różnorodność i poza karpiem przygotowuje się też kilka innych rodzajów ryb.
– Karpia standardowo smażymy, a mirunę przyrządzamy jako rybę po grecku. Poza tym podajemy makrelę w pomidorach. Moja żona co roku przygotowuje też śledzie na ciepło z cebulką i rodzynkami – wymienia.
Choć karp był znany w Polsce od wieków, jego obecność jako „tradycyjnej” potrawy wigilijnej upowszechniła się dopiero po II wojnie światowej, głównie z powodów ekonomicznych i polityki żywnościowej PRL.













