Jak głosi wielowiekowa tradycja w Noc Wigilijną zwierzęta przemawiają ludzkim głosem. Choć legenda ta dziś jest miej żywa, to wciąż wywołuje uśmiech na twarzy i sprawia, że zauważamy wokół siebie zwierzęta i naturę.
– To jedna z ładniejszych tradycji związanych ze świętami Bożego Narodzenia, która korzeniami sięga do czasów jeszcze przedchrześcijańskich i objawia się większą empatią względem naszych braci mniejszych – mówi Paweł Kosin z Nadleśnictwa Daleszyce.
Dodaje, że niektórzy wierzą w to, że zwierząt w noc wigilijną podsłuchiwać nie wolno, z drugiej strony budzi się ludzka ciekawość, co zwierzęta o nas myślą, czego potrzebują.
– To wierzenie skłania nas do refleksji nad naturą w ogóle. Wiąże się także z pewnymi konkretnymi praktykami. Myśliwi na przykład czasami zostawiają w paśnikach opłatek – tłumaczy.
Paweł Kosin mówi, że las zimą jest cichy i tego też należy spodziewać się w wigilijną noc. Usłyszeć można jedynie nocne ptaki, takie sowy, ale też zwierzęta dzikie, zwłaszcza wilki dość już powszechnie występujące w świętokrzyskich lasach, czy dziki. Podczas nocnych przechadzek jest też szansa usłyszeć szczekanie sarny.
Dawniej w wielu polskich domach dzielono się ze zwierzętami opłatkiem. Wierzono, że opłatek chroni je przed chorobami. W ten sposób okazywano też szacunek – zwierzęta nierzadko były żywicielami rodzin, a także ciężko pracowały w polu. Wiele gospodarstw nadal pielęgnuje zwyczaj dzielenia się opłatkiem ze zwierzętami, co jest formą kontynuacji starych wierzeń i gestem troski o ich los.














