Gęsina nie tylko na dzień Świętego Marcina. Coraz częściej pojawia się także na bożonarodzeniowych stołach.
Jak podkreśla Agnieszka Wysocka, rolniczka i właścicielka gospodarstwa we wsi Lubania w okolicach Chmielnika, zainteresowanie tym mięsem z roku na rok wyraźnie rośnie. Ludzie kupują zarówno gęś już przygotowaną, jak i surową.
– Wszystko jednak zależy od portfela – mówi Wysocka.
– Dlatego coraz więcej osób decyduje się na gęś surową, obraną. Taka trafia do klientów w całym województwie. To prawdziwa, swojska gęsina.
Cena surowej, gęsi wynosi obecnie ponad 20 zł. za kilogram.
Mimo to chętnych nie brakuje, bo gęsina ma nie tylko wyjątkowe walory smakowe, ale także zdrowotne. Rolniczka zwraca także uwagę na dobroczynne właściwości gęsiego smalcu.
– Dawniej smarowano nim twarz, stosowano na stawy, klatkę piersiową, zapalenie krtani czy oskrzeli. Gęsina jest bardzo odżywcza, polecana także osobom na dietach czy w trakcie leczenia – mówi.
Jak zaznacza jeszcze kilkanaście lat temu hodowli gęsi było niewiele, dziś sytuacja wyraźnie się zmienia. Jest coraz więcej małych hodowców i warto docierać właśnie do nich. To najzdrowsze mięso, choć wymaga dłuższej obróbki cieplnej – dodaje.
Szczególnie poleca gęś kielecką – rasę dobrze umięśnioną, mało otłuszczoną i odporną na choroby. Choć jest droższa i mniejsza, zdaniem hodowców jej mięso ma wyjątkową jakość.
Agnieszka Wysocka znana jest z autorskich przepisów na gęsinę. Choć sama chętnie próbuje dań takich jak pierogi czy gulasz z gęsi, jako gospodyni najczęściej podaje ją w całości, nadziewaną lub duszoną w warzywach i kapuście kiszonej. Jej popisowym daniem jest „generałowa pod pierzyną”, czyli gęś duszona w kapuście, białym winie i czosnku. Za to danie zdobyła Grand Prix Marszałka Województwa Świętokrzyskiego w konkursie kulinarnym „Smaki gęsiny”.
– Moja gęś ważyła 5,5 kilograma, dlatego czas pieczenia wynosił około godziny na każdy kilogram mięsa. Najpierw była pieczona pod przykryciem w temperaturze 250 stopni, a pod koniec naczynie zostało odkryte, aby skórka mogła się ładnie zarumienić i stać się chrupiąca – to właśnie ten etap decyduje o końcowym efekcie dania.
Co ciekawe, rolniczka nigdy nie marynuje gęsi ani jej nie soli. Stawia na świeżość, dużą ilość czosnku i ziół, ale najważniejszym dodatkiem do gęsiny jest serce – podkreśla.
Agnieszka Wysocka zdradza jeszcze jeden kulinarny patent:
– Z kości po pieczonej gęsi można zrobić fantastyczną zalewajkę z grzybami.
Tradycja chowu gęsi w okolicach Chmielnika sięga dawnych lat.
– Zdarza się, że ludzie kupują gęś, żeby… żyła w ogrodzie. Pilnuje gospodarstwa lepiej niż pies – śmieje się Wysocka.













