
Podjął grę, która przerosła jego możliwości. Inaczej sprawę widzieli mieszkańcy Końskich, inaczej ekspozytury wywiadu, która prowadziła agenta, a jeszcze inaczej przełożeni. Sam Maksymilian Szymański „Relampago” został zlikwidowany w Święta Bożego Narodzenia 1942 roku. W kolejnej odsłonie magazynu śledczego Radia Kielce przedstawiamy sprawę, w której do dziś nie na wszystkie pytania znamy odpowiedzi.
Od początku konspiracji w Obwodzie Końskie, aktywnie uczestniczył w niej Maksymilian Szymański. Plutonowy lotnictwa działający pod pseudonimami „Maks”, „Relampago”. Pełnił odpowiedzialne funkcje w komendzie obwodu i w konspiracji miejskiej w Końskich. Od początku 1941 roku poszczególne funkcje był mu odbierane i obejmowali je napływający do Końskich oficerowie. Ostatecznie „Maks” pozostał jedynie szefem referatu II wywiad Komendy Obwodu.
W jaskini wroga
Wiosną 1942 roku Szymański zameldował swoim przełożonym, że podczas służbowego wyjazdu do Radomia (pracował w ZEORKu w Końskich) przypadkowo spotkał poznanego podczas przedwojennego pobytu w Argentynie Niemca o imieniu Kurt. Ów Niemiec był teraz pracownikiem Gestapo w Radomiu i zaproponował Szymańskiemu współpracę na gruncie zwalczania komunistycznych wpływów w Polsce.
Propozycja dla wywiadu była interesująca bowiem dawała możliwość uzyskania informacji z centrali Gestapo. Szczególne zainteresowanie Armii Krajowej budził urzędujący w Radomiu SS-Haupsturmfuhrer Paul Fuchs – specjalista od polskiego ruchu oporu, któremu podlegały referaty IV A (walka z ruchem oporu) i IV N (rozpoznanie wywiadowcze). Był on pełnomocnikiem Spilekera, szefa Sonderkommando IV AS, przy Warszawskiej Komendzie Sipo u. SD, która koordynowała całokształt poczynań przeciwko polskiemu podziemiu. Uzyskanie wiadomości w takim źródle było dla wywiadu organizacji bardzo cenne. Szymański otrzymał zgodę na podjęcie odpowiednich działań. Na polecenie organizacji podjął współpracę z Gestapo, a jednocześnie, jako wtyczka organizacji miał rozpracowywać niemieckie struktury.

Ryzykowna gra amatora
Zanim przejdziemy do dalszego opisu sytuacji zajmiemy się jeszcze kwestią czasu w którym „Relampago” nawiązał kontakt z Gestapo. Autorzy niektórych wspomnień twierdzą, że nastąpiło to już wiosną 1941 roku, kiedy to aresztowano jego szwagra Jerzego Szkodzińskiego „Sokoła”, który został wypuszczony przez Niemców na wolność za cenę współpracy z Niemcami. To wtedy miało ponoć dojść do zdrady Szymańskiego. Twierdzenie takie nie jest poparte żadnymi poszlakami.
Różne mogły być powody podjęcia przez „Relampago” ryzykownej gry z Gestapo. Nie bez znaczenia był zapewne fakt, że człowiek, który od początku budował struktury konspiracyjne w Końskich i zajmował eksponowane stanowiska (zastępca komendanta obwodu, szef wywiadu obwodu, komendant miasta) był z nich systematycznie odwoływany. Jego miejsce zajmowali oficerowie zawodowi przystępujący do pracy w konspiracji co budziło zapewne poczucie urażonej ambicji.
Podjęcie „współpracy” z Gestapo wiązało się z odwołaniem z funkcji szefa referatu II wywiad Komendy Obwodu Końskie. Kierowanie wywiadem objął na przełomie wiosna/lato 1942 roku dotychczasowy zastępca Szymańskiego – ppor. „Szary” Zbigniew Pużak. Sam „Relampago” wszedł od tej pory w strukturę niezależnej od Obwodu siatki agenturalnej tworzonej przez Ekspozyturę II Oddziału Komendy Okręgu. Działała ona pod kryptonimem „Sosna”. Była ulokowana w Radomiu, a na jej czele stał Ewaryst Żetycki „Andrzej”. Ekspozytura zajmowała się m.in. kontrwywiadem i miała penetrować radomskie Gestapo. Zadanie jakiego podjął się Szymański było bardzo trudne bowiem jego przeciwnikiem był Paul Fuchs jeden z najlepszych niemieckich specjalistów od rozpracowywania podziemia. Nie zapełniał więzień przypadkowymi uderzeniami, ale systematycznie wgryzał się w struktury konspiracyjne. Często stosowanym przez niego zabiegiem było nakłanianie do współpracy jedynie w działaniach skierowanych przeciwko komunistom. Niestety był to dopiero początek.

Dla kolegów już agent
O nowych zadaniach Szymańskiego nic oczywiście nie wiedzieli konspiratorzy w Końskich. Dotyczyło to także członków kierownictwa obwodu. Dotychczasowi współpracownicy „Relampago” byli zaniepokojeni jego nowym zachowaniem. Do Leokadii Wieczorek „Lody”, kierującej kontrwywiadem Obwodu, zgłosiła się jej podwładna Felicja Wiśniewska. Pracując na poczcie dowiedziała się o kontaktach Szymańskiego z Niemcami i zaczęła obawiać się o swoje bezpieczeństwo. W swoich wspomnieniach dotyczących czasów konspiracji wiele osób z koneckiej konspiracji wspomina, że w tym okresie zauważalna stała się zmiana zachowania ich kolegi, który mówił im, że z chwilą aresztowania mogą być przez Niemców wypuszczeni pod warunkiem, że ujawnią nazwisko któregoś z komunistycznych działaczy podziemia.
W połowie 1942 roku Komendant Obwodu dostał kolejny alarmujący meldunek, którego autorem był Stanisław Białecki „Scaevola II”, szef Związku Odwetu Obwodu Końskie. Informował on, że podczas obserwacji jednego z (Peters – prawdziwe nazwisko Pietrzykowski) zauważono, że kontaktuje się on także z Maksymilianem Szymańskim.
Komendant Stoiński nie mógł wyjawić prawdy o nowej roli „Relampago”. Obawiając się o bezpieczeństwo konspiratorów „Scaevola” nawiązał kontakt z Dowództwem Okręgu, ale i tam nie uzyskał zgody na likwidację, ani informacji o podwójnej roli, jaką pełni dotychczasowy szef wywiadu.

Przenicowanie
Początkowo raporty Szymańskiego były dla kierownictwa wywiadu Okręgu zadawalające. Z biegiem czasu zaczęły jednak tracić na wartości. Sytuacja zmieniła się prawdopodobnie w lipcu 1942 r. gdy Szymański przekazał ekspozyturze w Radomiu memoriał Gestapo, proponujący współpracę z wywiadem AK na odcinku zwalczania ruchu komunistycznego. Szymański nalegał, aby przyjąć propozycję, dając do zrozumienia, że odmowa może mieć dla ekspozytury niebezpieczne następstwa. Zrodziło to podejrzenia wobec „Relampago” i spowodowało baczniejsze przyglądanie się agentowi.
Agentura ekspozytury potwierdziła wkrótce podejrzenia: Szymański kontaktował się z Fuchsem, w jego prywatnym mieszkaniu, nie meldując o tym przełożonym. Potajemne spotkania wskazywały możliwość zdrady, ale nie były jeszcze stuprocentowym dowodem.
Szef ekspozytury „Andrzej” wezwał agenta na rozmowę. Odbyła się ona pod koniec sierpnia 1942 roku w odpowiednio zabezpieczonym miejscu w Jedlni-Letnisku koło Radomia. „Relampago” przekonywał swojego przełożonego z konspiracji, że jest lojalny i starannie wykonuje powierzone mu zadania. Prosił jednocześnie o większą swobodę, jeżeli chodzi o sposoby dotarcia do przeciwnika. W rezultacie udało mu się częściowo przekonać Żetyckiego.
Wkrótce do ekspozytury dotarły meldunki od jednej z agentek, bliskiej znajomej oficera Gestapo – Alfonsa Petersa. Meldowała ona, że Szymański szczegółowo poinformował Niemców o przebiegu rozmowy z „Andrzejem”, a ponadto o działalności ekspozytury i niektórych osobach wchodzących w skład jej grupy bojowej.

„Zdrada, będzie karana śmiercią”
Ostatecznie ustalono, że Szymański „Relampago” – pod pozorem podwójnej gry na rzecz Polski – prowadzi ją faktycznie na rzecz Niemców. Dzięki tym dowodom szybko uzyskano wyrok Wojskowego Sądu Specjalnego przy Komendzie Okręgu, a jego wykonanie powierzono grupie bojowej ekspozytury wywiadu z Radomia.
15 września 1942 roku „Andrzej” wezwał pod wiarygodnym pretekstem „Relampago” do Radomia. Na stacji oczekiwał go Józef Grabosz „Bill”, który zaprowadził Szymańskiego na posesję przy ulicy Kwiatkowskiego. Tam oczekiwał już „Andrzej” oraz grupą likwidacyjna w składzie: Gołębiowski Zbigniew „Budrys”, Nowakowski Stanisław „Poręba” i Tadeusz Stelmaszczyk „Aron”. Wyroku jednak nie wykonano, bowiem w ostatniej chwili w pobliżu pojawili się Niemcy. Szef ekspozytury zaimprowizował odprawę, po czym „Relampago” wrócił do Końskich. Jego powrót na radomski dworzec obserwowali z ukrycia ludzie „Andrzeja”.
Pierwsza próba likwidacji nie powiodła się przez nagłe pojawienie się Niemców. Czy był to przypadek? Nie odpowiemy na to pytanie. Można uznać, że nie. Po ujawnieniu przez Szymańskiego przed Gestapo swoich kontaktów niemiecka policja otoczyła zapewne zdekonspirowanych członków ekspozytury obserwacją. Z drugiej jednak strony Gestapo posiadało w ekspozyturze lepsze źródło informacji niż Szymański (o tej tajemnicy opowiemy zapewne innym razem).

Niemieckie uderzenie
Niepowodzenie próby likwidacji Szymańskiego w Radomiu sprawiło, że zdecydowano się przeprowadzić akcję w Końskich. W tym celu 19 września 1942 roku wyjechała grupa likwidacyjna, która na stacji kolejowej w Rożkach została przez Niemców zaatakowana. Poległ „Andrzej”, a znalezione dokumenty i wymuszone w śledztwie zeznania uruchomiony serię aresztowań.
Niemieckie uderzenia trafiły przede wszystkim w struktury radomskiej ekspozytury wywiadu w tym w komórki produkujące broń oraz wykradające amunicję. Sieć powiązań konspiracyjnych sprawiła, że aresztowano nawet łączniczki Komendy Okręgu.
Wydarzenia z połowy września uświadomiły niemieckim funkcjonariuszom, że ich agent został zdekonspirowany. Trwały aresztowania w Radomiu, ale nie zapomniano także o Końskich gdzie szykowano się do uderzenia. Okupanci uderzyli w nocy z 1 na 2 listopada 1942r. Aresztowano kilka osób związanych z konspiracją. Faktycznie rozbito Komendę Obwodu. Sam komendant zginął podczas próby ucieczki.

Strzały w świąteczny dzień
Szybko następujące po sobie wydarzenia nie zatarły osoby zdrajcy. Komenda Okręgu pamiętała o nim. Szymański w dalszym ciągu mieszkał w centralnym punkcie Końskich przy ulicy 3 Maja w domu, w którym w następnej klatce znajdował się niemiecki posterunek (Ortskommandantur). 25 grudnia 1942 roku, w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia (niektóre publikacje podają, że był to drugi dzień świąt) kolejną próbę likwidacji agenta podjęli żołnierze z Oddziału Dywersji Bojowej Komendy Obwodu Końskie.
Akcją dowodził pchor. Kazimierz Chojniarz „Wacek”. Samej likwidacji mieli dokonać: pchor. Zygmunt Wyrwicz „Cumulus” i kpr. Tadeusz Jencz „Allan”, „Ksiądz”, których osobiście „Relampago” nie znał. Z racji, że wyrok miał być wykonany w mieszkaniu agenta, a więc w miejscu niebezpiecznym, bo obok znajdowały się niemieckie placówki, ubezpieczenie stanowili: Mieczysław Zasada „Eryk”, Tadeusz Chmielowski „Bartek”, Ludwik Kotulski „Ikar” i Stanisław Krajewski „Tygrys” – którzy ukryli się m.in. za mogiłami poległych Niemców, które znajdowały się wtedy na rynku.

Po godzinie 19, gdy chodzący przed budynkiem wartownik, zniknął za rogiem „Cumulus” i „Allan” doskoczyli do klatki i poszli do mieszkania agenta. Padły strzały, ale zdrajca także się bronił. Wyrok został wykonany przez „Allana”, który następnie wycofał się z rannym w rękę „Cumulusem”. Wartownik nie podjął walki i cała grupa bezpiecznie wycofała się z centrum Końskich.
Tak ostatecznie zakończyła się sprawa, „Relampago” która pociągnęła tak wiele ofiar w Obwodzie Końskie, w ekspozyturze wywiadu „Sosna” jak i w innych strukturach organizacji. Należy jednak zaznaczyć, że niejako pokłosiem sprawy „Relampago” były aresztowania jakie ogarnęły Końskie w połowie 1943 roku, wykonywane m.in. na podstawie listy osób związanych z konspiracją, którą pozostawił w sejfie Gestapo „Relampago”.





















