Zgodnie z tradycją, w wigilię Nowego Roku, czyli dzisiejszego sylwestra, gospodarze odwiedzali się i składali sobie życzenia. Spotykali się także z sąsiadami w karczmie i wspólne oczekiwali na Nowy Rok. Powszechnie wierzono, że 1 stycznia decydował o całym roku, zgodnie z przysłowiem: „Jaki Nowy Rok, taki cały rok”.
– Nowy rok sprzyjał wróżbom i działaniom mającym zapewnić zdrowie, dostatek, urodzaj i szczęście. Starano się spędzić go w zgodzie i radości, aby cały rok był szczęśliwy i wesoły. Należało wstać wcześnie rano, aby zapobiec ospałości i lenistwu, umyć się w misce zimnej wody ze srebrnym pieniądzem na jej dnie – dla zdrowia i urody. Na Kielecczyźnie myto się tak i w Wielki Piątek. Zimna toaleta w Wigilię i w świętego Szczepana miała dodawać urody. W Nowy Rok – była dobrą wróżbą na bogactwo – mówi etnolog dr Alicja Trukszyn.
I dodaje: – Chłopcy na jutrznię jechali saniami, czasem konno. W ręku trzymali bicze. Strzały z bicza miały odpędzać licho. Kto nie dojechał na jutrznię, szedł albo jechał do kościoła na sumę o godzinie 12. W niektórych wsiach fornale dworscy, synowie gospodarscy i parobcy oraz przebierańcy noworoczni witali Nowy Rok głośnym strzelaniem z batów na wiwat i aby wystraszyć zło. Wierzono także, że zależnie od tego, jaki gość pierwszy przyjdzie w Nowy Rok w odwiedziny, taki będzie już cały rok.
Mężczyzna wróżył powodzenie, kobieta zaś kłopoty, kłótnie i swary. Mówiono, że jeżeli do domu z życzeniami zawita jako pierwszy młody chłopak, to cały rok będzie obfity, szczęśliwy, a w gospodarstwie będą się rodzić byczki i baranki. Jeśli w domu była panna na wydaniu, to w nadchodzącym roku męski gość zwiastował kawalera. Natomiast jeśli pierwsza przyjdzie kobieta – urodzą się jałówki i owce, kury się będą niosły, ale rok w rodzinie będzie pełen kłótni. Zwłaszcza, jeśli przyjdzie przed wysypaniem kurom ziarna. To wróżyło słabe ich niesienie się. Kobiety robiły więc wszystko, by przed tą czynnością czy w jej trakcie, żadna z sąsiadek nie zaczepiła ich i nie weszła na teren domu. Wysypywały więc ziarno bardzo wcześnie rano. Złowróżbne było nie tylko przekroczenie progu chaty. Wystarczyło, że przeszła przez wrótnię na teren podwórka.
– Wszyscy mieszkańcy wsi Ziemi Kieleckiej szli gromadnie do kościoła na sumę, w najlepszych ubraniach – aby oszukać biedę, z gałązkami choiny zielonej zatkniętymi za pasem lub zawiązanymi w fałdach ubrania, a po powrocie z kościoła zatykali owe gałązki za belki sufitu, tym zapobiegając czarom i złym urokom. Wierzono, że kiedy zasiadano do śniadania w Nowy Rok na stole powinien leżeć duży, nie napoczęty bochenek chleba, aby go i innego jadła nie brakowało przez cały rok. Rozpoczynanie bochenka było symbolicznym zaczynaniem od nowa. Musiał mieć nienaruszoną skórkę, nie wolno było wykorzystać chleba napoczętego w poprzednich dniach.
Z tych samych względów przyrządzano obfity noworoczny obiad. Nie przypominał absolutnie naszych dzisiejszych wystawnych posiłków. Tradycyjną świętokrzyską potrawą noworoczną był wówczas rosół z baraniny z ziemniakami, flaki z kaszą i suto kraszona kapusta z grochem, chleb i ciasto domowego wypieku oraz piwo lub okowita, do tego było mięso i słonina ze świni zabitej późną jesienią.













