Masa osób, nie tylko z Polski, czeka w sobotę rano na przejściu granicznym w Medyce na Podkarpaciu na tych, którzy uciekają przed wojną z Ukrainy. Na samym przejściu widać głównie kobiety, które z małymi dziećmi na ręku szukają pomocy w naszym kraju.
W sobotę rano sam dojazd do przejścia w Medyce był utrudniony. Już na wyjeździe z Przemyśla w kierunku przejścia stali policjanci i zatrzymywali wszystkie samochody. Większość udających się na przejście samochodów z całej Polski musiało zawracać, bo funkcjonariusze kazali im parkować na ogromnym placu obok byłego sklepu Tesco w Przemyślu. Tam mają być dowożeni autobusami uchodźcy z granicy.
W rozmowie z dziennikarzem PAP policjant powiedział, że Medyka jest zakorkowana i nie ma tam po co jechać. „Ale jak pan musi, proszę jechać” – dodał.
Medyka to wioska, która leży przy samej granicy. Obecnie niemal każdy wolny skrawek miejscowości jest zajęty przez samochody z rejestracjami nie tylko z całej Polski, ale też z Niemiec i z Czech. Pieszo ciężko przecisnąć się do samego szlabanu, po drodze widać jak w niektórych samochodach śpią osoby.
Na samym przejściu pracuje dużo policjantów. Są też wolontariusze, którzy pomagają osobom, które przekraczają granicę – są to głównie kobiety i dzieci. W Medyce w sobotę rano jest minus 2 stopnie C, dlatego rozdawana jest na przejściu ciepła herbata i posiłki.
Niektóre dzieci śpią na rękach kobiet czekających na przejściu na swoich bliskich. Widać obrazki, jak bliscy się odnajdują i zmierzają w stronę zaparkowanych aut.
Część kobiet z dziećmi wsiada do podstawionych busów, które wiozą ich do działającego w pobliżu punktu recepcyjnego, gdzie mogą liczyć na ciepły posiłek czy pomoc medyczną.