Na ulicach największych miast na Ukrainie, między innymi Kijowa i Lwowa, drogi są zakorkowane. W stolicy kraju nad ranem słychać było eksplozje, wielu mieszkańców ewakuowało się do schronów oraz schroniło się na stacjach metra.
W zdecydowanej większości miejscowości nie działają szkoły i przedszkola. Mieszkająca w miejscowości Jaworów w obwodzie lwowskim Romka Solomko w rozmowie z Radiem Kielce powiedziała, że sytuacja na Ukrainie jest bardzo poważna.
– Ogłoszono stan wojenny. Nie można wyjechać z miasta. Dzieci nie poszły dziś do szkoły. W sklepach są ogromne kolejki. Dzwoniła do mnie znajoma i powiedziała, że w sklepach już nic nie ma. To jest naprawdę poważna sytuacja – powiedziała.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ogłosił stan wyjątkowy w całym kraju po tym, jak w nocy ze środy na czwartek Rosja zbrojnie zaatakowała ten kraj. Poprosił obywateli, aby zachowali spokój i w miarę możliwości pozostawali w domach.