Szósty dzień bez prądu – tak wygląda codzienność kilku rodzin z podwarszawskiego Milanówka. Władze gminy mówią o zagrożeniu zdrowia i życia mieszkańców. Przerwa w dostawie energii to skutek gwałtownych wichur, które przeszły nad Mazowszem w miniony weekend. W wielu gospodarstwach prąd zasila instalacje grzewcze – w niektórych domach temperatura spadła poniżej 6 stopni Celsjusza.
Sytuację opisuje Inspektor ds. Zarządzania Kryzysowego w Urzędzie Miasta Milanówek Urszula Milczarek. – Osoby są na skraju wyczerpania psychicznego, bo ciągle są przekładane terminy naprawy. Skala problemu jest duża – w domach mamy dużo osób starszych, to osoby leżące, po ciężkich chorobach. Wychłodzenie lub zapalenie płuc dla takich osób są jak wyrok śmierci.
Jedynym ratunkiem jest sąsiedzka pomoc. – Mieszkańcy po sąsiedzku podają sobie kablami, przedłużaczami energię. Jedziemy, prosimy, rozmawiamy z mieszkańcami. Gdyby nie pomoc sąsiedzka byłoby bardzo trudno – zaznacza Milczarek.
PGE Polska Grupa Energetyczna przekazuje, że przedstawiciele dostawcy są na miejscu i pracują nad rozwiązaniem problemu. Według zapewnień spółki prąd ma wrócić do domów w Milanówku jeszcze w środę.