– Europejski Zielony Ład jest już zatwierdzony przez KE, teraz dyskusja powinna dotyczyć tego, jak go wdrożyć do polskiego rolnictwa, by nie powodował nadmiernych obciążeń dla rolników – powiedział wicepremier, minister rolnictwa Henryk Kowalczyk. Dodał, że „Zielony Ład nie jest nowym wymysłem, powstał kilka lat temu”.
Nowa polityka rolna, w tym Zielony Ład, wzbudza niepokój wśród rolników, organizacji rolniczych i branżowych, bowiem stawia dodatkowe wymagania związane z ochroną środowiska nie zapewniając na ten cel odpowiednich środków. Wiele ośrodków badawczych, z różnych krajów, wskazuje na znaczny spadek produkcji rolnej w UE i utratę konkurencyjności europejskiego rolnictwa.
– Czy produkcja rolna w UE spadnie, zależy od wielu czynników. Zielony Ład przewiduje redukcję zużycia nawozów i środków ochrony roślin, ale nie nastąpi to od razu – zaznaczył minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.
Pieniędzy nie przybędzie
Wicepremier zwrócił uwagę, że ograniczenia mogą spowodować lepsze wykorzystanie nawozów np. poprzez punktowe ich stosowanie. Wzrosnąć może także zużycie nawozów naturalnych i może być wprowadzany płodozmian.
– Obawiam się bardziej spadku produkcji z powodu wysokich cen zakupu nawozów, niż z powodu ograniczeń Zielonego Ładu – powiedział Henryk Kowalczyk.
Szef resortu rolnictwa przypomniał, że Polska, jako jedna z pierwszych, wysłała do KE pod koniec ubiegłego roku Krajowy Plan Strategiczny. Jest to dokument, który określa, w jaki sposób będziemy realizowali wspólną politykę rolną. Prawdopodobnie dokument ten będzie zatwierdzony w okolicy półrocza.
– Z ostatnich nieoficjalnych wypowiedzi komisarza ds. rolnictwa UE Janusza Wojciechowskiego wynika, że wielu uwag do polskiego planu nie powinno być – powiedział minister.
Zapytany o to, czy możliwe są jeszcze poprawki Planu, stwierdził, że są możliwe i czeka na ewentualne propozycje, ale jednocześnie zwrócił uwagę, że propozycje te muszą uwzględniać również propozycje przesunięć środków finansowych.
– Ponieważ pieniędzy nie przybędzie, więc jeżeli chcemy dołożyć na jedno działanie, to z innego trzeba ująć – powiedział.
Zdefiniowanie „aktywnego rolnika”
Krajowa Rada Izb Rolniczych podczas dyskusji o Zielonym Ładzie wskazała, że Polska nie przyjęła definicji „aktywnego rolnika”, co oznacza, że każda osoba posiadająca ziemię jest rolnikiem. Zakłóca to faktyczny obraz polskiej wsi i powoduje, że wiele dopłat trafia nie do producenta żywności, ale do właściciela gospodarstwa.
Minister Kowalczyk wyjaśnił, że widzi potrzebę zdefiniowania „aktywnego rolnika”, ale ocenił, że nie jest to łatwe zadanie.
– Chcemy określić kto to jest aktywny rolnik, od lat w tym nazewnictwie jest trochę fikcji, wiele gruntów jest uprawianych w formie dzierżawy, więc są właściciele gruntów, którzy nie zajmują się aktywnie gospodarstwem – przyznał.
Przede wszystkim – jak zaznaczył – trzeba rozwiać obawy rolników związane z dzierżawami i zachęcać do zwierania umów dzierżawy ziemi rolnej.
– Rolnicy muszą wiedzieć, że dochód z dzierżawy nie jest opodatkowany. Kolejna sprawa, to przekonanie właścicieli gruntów, że długotrwała dzierżawa nie spowoduje tzw. zasiedzenia. Żadna dzierżawa, przy długotrwałych dzierżawach, nie może stwarzać niebezpieczeństwa tzw. zasiedzenia. Rolnicy obawiają się tego. To musi być jasno zapisane w kodeksie cywilnym – powiedział Henryk Kowalczyk.
„Dzierżawca wie, co sieje”
Minister przypomniał, że zgodnie z przepisami, dopłaty bezpośrednie powinni brać tylko użytkownicy gruntów, a nie ich właściciele. – Jeżeli ktoś nie użytkuje ziemi, a występuje o dopłaty to popełnia przestępstwo – jest to wyłudzanie dopłat – zaznaczył.
Zdaniem Henryka Kowalczyka, uporządkowaniu dzierżaw będzie też sprzyjał nowy system ubezpieczeń rolnych, który będzie bardziej powszechny niż dotychczas.
– Ubezpieczenia muszą być dokonywane przez użytkownika gruntów, a nie przez właściciela, chociażby dlatego, że dzierżawca wie, co sieje, a właściciel nie jest zainteresowany ubezpieczeniem cudzych upraw – argumentował minister.