50 osób z całej Polski pokonało dziś Wisłę wpław, zmagania odbywały się w Sandomierzu. W wydarzeniu na bulwarze nadwiślańskim uczestniczyli najbardziej zahartowani zawodnicy, którzy przez cały rok nie tylko pływają, ale też morsują.
Jak zaznaczył Paweł Wierzbicki, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Sandomierzu do pokonania mieli 400-metrowy odcinek z jednego brzegu Wisły na drugi.
– To niewątpliwie sport ekstremalny, bo poza zimnem trzeba zmierzyć się także z nurtem rzeki, która w tym miejscu nie jest uregulowana. Dla bezpieczeństwa zawodnicy płyną w pięcioosobowych grupach, a czuwa nad nimi trzy jednostki ratownictwa wodnego. Dziś temperatura wody wynosi jeden stopień, na powietrzu odczuwalna to minus pięć stopni Celsjusza.
Uczestnicy przyjechali z całej Polski, Warszawy, Krakowa, Mielca, Tarnobrzega, ale najliczniejszą grupę stanowili sandomierzanie.
Uczestnicy startowali z prawego brzegu Wisły, w jednej z pierwszych grup, która pokonała nurt rzeki, był Marcin Sykucki.
– Dziś przepłynąłem Wisłę zimą po raz trzeci, ale od siedmiu lat morsuję, to doskonale poprawia odporność, pozytywnie działa na humor. Kiedy wywieziono nas na półwysep po drugiej stronie rzeki bardzo wiało i było zimno, ale już w wodzie było bardzo przyjemnie.
W całej pięćdziesięcioosobowej grupie śmiałków było kilkanaście kobiet, wśród nich Beata Staszczak.
– To mój pierwszy raz, chciałam przepłynąć Wisłę już rok temu, ale nie było miejsc, w tym roku się udało. Miałam obawy, czy dam radę, ale jak widać się udało, przygotowania to głównie nastawienie psychiczne.
Zimowa przeprawa Wisły wpław odbyła się w tym roku po raz szósty, w ubiegłym roku nie udało się zorganizować tej imprezy ze względów epidemicznych.