1 stycznia Areszt Śledczy w Lublinie opuścił rolnik, ukarany 10 dniami aresztu za niezapłacenie 500 zł grzywny za złamanie ustawy o identyfikacji zwierząt.
– Ciężka lekcja, nie życzę nikomu – powiedział w sobotę 1 stycznia pan Krzysztof tuż po wyjściu na wolność.
Wyjaśnił, że w zamknięciu spędził święta Bożego Narodzenia i Sylwestra. W czasie 10-dniowego pobytu liczył płytki i kratki w siatce. – Nie żałuję. Jeśli bym miał to powtórzyć, to powtórzę – dodał.
Biuro prasowe Sądu Okręgowego w Lublinie potwierdziło, że 12 kwietnia 2021 r. Sąd Rejonowy Lublin-Wschód uznał rolnika za winnego dokonania zarzucanego mu czynu. Na mocy ustawy o systemie identyfikacji i rejestracji zwierząt orzekł grzywnę w wysokości 500 zł. Ukarany nie zapłacił jednak grzywny, więc została ona zamieniona na zastępczą karę 10 dni aresztu.
22 grudnia 2021 roku stawił się w areszcie. W pikiecie przed placówką towarzyszyli mu przedstawiciele Agrounii, kilkunastu rolników i rodzina. Uczestnicy mieli ze sobą biało-czerwone flagi, uruchomili syrenę i odpalili racę dymną.
Jak podawał lider Agrounii Michał Kołodziejczak, gospodarz został ukarany grzywną, bo część świń w jego stadzie nie miało kolczyków. Zdaniem Kołodziejczaka kolczyki nie były konieczne, bo zwierzęta miały tatuaże.
Sprawa sięga 2019 roku, kiedy w gospodarstwie pana Krzysztofa stwierdzono ognisko afrykańskiego pomoru świń. W związku z tym wybito stado liczące kilkaset zwierząt. W gospodarstwie odbyły się też dwie kontrole. Pierwszą przeprowadzili lekarze z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Lublinie, drugą – z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Lublinie.
– W protokołach są rozbieżności – mówiła Radiu Lublin mecenas Elwira Kister, która reprezentowała rolnika przed sądem. – W protokole Powiatowego Inspektoratu zostało zaznaczone, że zwierzęta są oznakowane, natomiast w protokole kontroli przeprowadzonej przez Wojewódzki Inspektorat Weterynarii w dniu 17 lipca, czyli dzień później, zostało zapisane, że około 90 procent zwierząt nie było prawidłowo oznakowanych.
Jak udało się dowiedzieć Radiu Lublin, zdaniem sądu kontrola przeprowadzona przez lekarzy z Powiatowego Inspektoratu Weterynaryjnego w Lublinie była nierzetelna, stąd taka, a nie inna decyzja. – Z dokumentacji wynika, że nie wszystkie zwierzęta były oznakowane. Ustawa o systemie identyfikacji i rejestracji zakłada, że każda sztuka ma założony na małżowinę uszną kolczyk albo zrobiony tatuaż. Nie chodzi o to, żeby kolczyki znajdowały się w szufladzie, tylko na małżowinie zwierzęcia – mówiła Katarzyna Szczubiał z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Lublinie.
Pan Krzysztof przyznał, że mógłby zapłacić mandat, ale nie czuje się winny.