Osoby bezdomne, samotne, potrzebujące ale i kuracjusze z Buska-Zdroju wzięły udział w przedwigilijnej Mszy Świętej w kościele św. Brata Alberta.
Inicjatorem spotkania był ksiądz Marek Podyma, który dzięki wsparciu władz gminy i lokalnych przedsiębiorców organizuje otwarte spotkania wigilijne już od kilkunastu lat.
– Dzielimy się tym, co mamy: życzeniami, opłatkiem i darami od ludzi dobrej woli. To już nasza wieloletnia tradycja – mówi Celina Szczubiał ze Wspólnoty św. Brata Alberta.
-Trzeba być dobrym jak chleb, który dla wszystkich leży na stole. Te słowa św. Brata Alberta Chmielowskiego, patrona naszej parafii, są dla nas wskazówką – dodaje.
W spotkaniu wzięła udział m.in. pani Aleksandra z Buska-Zdroju. Jak mówi, od kilku lat zmaga się z samotnością. I choć w ciągu dnia uczestniczy w zajęciach pobliskiego klubu seniora, to kiedy po południu wraca do domu, ogarnia ją smutek i przygnębienie.
– W domu jest cicho i głucho. Nie ma dla człowieka gorszej rzeczy.
Waldemar Sikora, burmistrz Buska-Zdroju wyraził ogromną wdzięczność, że pomimo pandemii i uwarunkowań z nią związanych, parafia nieprzerwanie podejmuje się tak wielkiego trudu – wparcia potrzebujących w okresie świąt.
– Dziękujemy księże prałacie za to poświęcenie i za tę wyjątkową cechę. I mimo, że warunki są trudne i sytuacja wyjątkowa, to w tym szczególnym miejscu, w murach pięknej świątyni i przed stołem Przemienienia Pańskiego, możemy dzisiaj uczestniczyć w tym darze wspierania potrzebujących – dodał.
Po Mszy Św. wszyscy otrzymali talerzyk, wykonany z otrąb pszennych, a na nim podpłomyk, upieczony w piecu chlebowym w parafialnej izbie chleba oraz opłatek.
– Dzięki hojności parafian wszyscy potrzebujący zebrani w świątyni otrzymali świąteczne paczki – podkreślił ksiądz Marek Podyma.
– Paczki zawierają głownie żywność. Jest m.in. szynka, chleb, ale i słodycze. Wszystko, co może sprawić, że te święta będą lepsze – dodał duchowny.
Na koniec nie zabrakło życzeń i wspólnego kolędowania.