Korona przegrała z Górnikiem Łęczna 1:2 w 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski. Jedynego gola dla kielczan zdobył Dawid Błanik. Żółto-czerwoni tym samym pożegnali się z rozgrywkami.
Podopieczni Kamila Kuzery w pierwszej połowie grali dobrze, zdobyli gola, jednak w drugiej odsłonie to goście całkowicie zdominowali wydarzenia na boisku.
– Chciałem podziękować kibicom, którzy nas wspierali mimo niesprzyjającej aury. Górnik w perspektywie całego meczu był drużyną lepszą. Jeśli chcesz wygrać z takim zespołem, poziom koncentracji trzeba utrzymać przez pełne 90 minut – podsumował spotkanie Kamil Kuzera, który do końca roku pełni funkcję trenera Korony Kielce.
Zadowolony po drugim w historii klubu awansie na ten poziomu Pucharu Polski, był trener Górnika, Kamil Kiereś.
– To spotkanie był wielowątkowe. Korona chciała zmazać plamę po ostatnim meczu. My jesteśmy na ostatnim miejscu w tabeli i chcieliśmy odbudować się mentalnie, ale też personalnie i taktycznie popracować przed kolejnym ligowym meczem z Jagiellonią. Po raz drugi w historii znaleźliśmy się na tym etapie Pucharu Polski i jesteśmy z tego dumni, ale chcemy osiągnąć jeszcze więcej. Droga do ćwierćfinału nie była łatwa i tym bardziej cieszymy się, że awansowaliśmy. Większą część pierwszej połowy graliśmy słabo, pogubiliśmy schemat taktyczny. Po przerwie zmieniliśmy ustawienie i to się sprawdziło pod każdym względem. Zasłużenie awansowaliśmy, zwłaszcza patrząc przez pryzmat drugiej odsłony – powiedział po meczu z Koroną Kamil Kiereś, szkoleniowiec Górnika Łęczna.
Po przerwie na murawie zaprezentował się Zvonimir Petrović. Bośniak nie odmienił jednak losów tego meczu.
– Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu. Później Górnik kontrolował grę i niestety wygrał ten mecz. Na początku spotkania nie było jednak widać różnicy klas rozgrywkowych. Niestety z minuty na minutę, to się zmieniało na naszą niekorzyść – powiedział Zvonimir Petrović.
Od pierwszego gwizdka mógł zaprezentować się za to Adam Frączczak, któremu jednak nie udało się zdobyć gola.
– Po raz kolejny nie ustrzegliśmy się prostych błędów. Zbyt łatwo traciliśmy piłkę i faulowaliśmy blisko swojej bramki. Górnik wykorzystał nasze słabości. Czujemy niedosyt. Chcieliśmy zmazać plamę po kompromitacji w Niepołomicach, ale niestety się nie udało. Czujem sportową złość i niedosyt, bo znów zbyt łatwo oddaliśmy zwycięstwo – podsumował pojedynek z Górnikiem Adam Frączczak.
Jedno z trafień dla łęcznian zaliczył Bartosz Rymaniak, były zawodnik kieleckiego klubu.
– Przyjechaliśmy tutaj aby awansować. Pierwsza połowa była inna, niż sobie zakładaliśmy. Korona stworzyła trudne warunki. Po zmianie ustawienia nasza gra wyglądała coraz lepiej. Szybko zdobyty gol pomógł pójść za ciosem. Koronie życzę awansu do ekstraklasy bo tam jest jej miejsce. Na pewno fajnie było wrócić do Kielc – powiedział Bartosz Rymaniak, zawodnik Górnika, który niegdyś był kapitanem Korony.
Ostatni mecz w tym roku Korona rozegra na wyjeździe. W niedzielę (5 grudnia) o godzinie 18 kielczanie zagrają z GKS-em Jastrzębie.