Dawniej byli chowani w krużgankach i kryptach klasztornych, dziś na cmentarzu parafialnym – wąchoccy cystersi, przez wieki wypracowali szczególne formy pochówku.
Ojciec Fabian Skowron, przeor klasztoru przypomina, że do końca średniowiecza, zwykli zakonnicy spoczywali w krużgankach klasztoru, natomiast opaci w kapitularzu, czyli najważniejszym miejscu dla klasztoru.
– Obecnie nasi bracia spoczywają na cmentarzu parafialnym, a opaci są chowani w kościele parafialnym. Pierwsi budowniczowie klasztorów stosowali zasadę podziału na część dla żywych i zmarłych. Patrząc na wprost na opactwo, po prawej stronie kościoła budowano klasztor, a po lewej wyznaczone było miejsce na cmentarz dla zakonników. Dziś pozostałością tamtego zwyczaju jest zamurowane przejście z lewej strony kościoła. Prawdopodobnie służyło do wynoszenia zwłok zmarłych – opisuje.
Zmiany przyszły po powrocie cystersów do Wąchocka w 1951 roku. Obecnie dla braci przygotowana jest kwatera na cmentarzu parafialnym, spoczywa tam 19 zakonników. W okresie od 1951 roku do czasów współczesnych zmarło także trzech opatów. Dwóch z nich pochowanych jest pod kaplicą Krzyża Świętego, a ostatni zmarły opat, ojciec Eustachy, spoczywa z braćmi na cmentarzu.
Jeden z proboszczów pochowany jest w ogrodzie klasztornym – dodaje ojciec Fabian Skowron.
– Po kasacie zakonu przez władze carskie w Wąchocku został jeden zakonnik Zefiryn Bartyzel. Miał do pomocy dwóch wikariuszy przysłanych przez biskupa. To on doprowadził do przeniesienia kościoła parafialnego do opactwa. Po śmierci został pochowany w ogrodzie otaczającym klasztor, bo chciał w ten sposób zostać ze swoimi parafianami – dodaje zakonnik.
Cystersi są w Wąchocku od ponad 800 lat. Sprawowali posługę, aż do kasaty zakonu w 1819 roku. Kolejni bracia, którzy odnowili wspólnotę, przybyli z Mogiły pod Krakowem w 1951 roku. To wyjątkowa sytuacja, ponieważ zgodnie z regułą cysterską, zakonnicy przez całe życie zostają w tym samym klasztorze.