Tłumy na koneckiej nekropolii. Konecczanie spacerują, zapalają, znicze, modlą się i spotykają z rodziną i znajomymi na nekropolii.
Piękna, słoneczna pogoda spowodowała, że wiele osób postanowiło spędzić dzień na cmentarzu nie tylko zapalając znicze, ale także spacerując i oddając się modlitwie. Pan Józef mówi, że nie pamięta tak pięknych świąt jak w tym roku.
– Pogoda jest w tym roku wyjątkowa. Nie chce się wracać do domu, tylko spacerujemy i odczytujemy napisy na grobach znajomych, zapalamy świece i modlimy się za każdą duszę.
Pan Stanisław przyznaje, że spaceruje między nagrobkami i czyta wyryte napisy. Jak mówi wiele osób zmarło bardzo młodo w wieku 40 czy 50 lat, a sam chciałby dożyć sędziwego wieku.
– Chciałbym przynajmniej jak Mojżesz dożyć 400 lat, to jest sędziwy wiek, to jest taki wiek, by zdążyć nacieszyć się życiem.
Pani Danuta zauważa, że choć na cmentarzu jest bardzo wiele osób, to nie ma tak dużych tłumów jak przed pandemią.
-Tegoroczne obchody rozłożyły się na trzy dni i część osób odwiedziło groby w sobotę, część wczoraj pozostali dziś, a przecież jeszcze można jutro czy pojutrze odwiedzać. Ja akurat przychodzę codziennie, więc obserwuję jaki jest ruch – zaznacza.
Największym wyzwaniem jest parkowanie przy cmentarzu. Nie ma miejsc parkingowych ani na ulicy Browarnej, Izabelowskiej czy Folwarcznej.