Kontrola przeprowadzona w schronisku dla zwierząt w Dyminach, przez urzędników kieleckiego ratusza nie potwierdziła większość zarzutów stawianych przez jednego z radnych.
Sprawdzano rozliczenie ponad milionowej dotacji, przyznanej stowarzyszeniu Arka Nadziei na prowadzenie placówki. Nieprawidłowości zarzucał stowarzyszeniu radny Maciej Bursztein. Jak twierdził, za pieniądze z dotacji kupowane było wyposażenie, które następnie wykorzystywano do celów prywatnych, komercyjnych, a tego nie wolno robić.
Agata Wojda, zastępca prezydenta Kielc mówi, że kontrola prowadzona przez urzędników z ratusza wykazała zasadność prawie wszystkich wydatków stowarzyszenia.
– Na finiszu tej kontroli mieliśmy kilka zastrzeżeń do konkretnych wydatków. Odnosiły się na przykład do zakupu sprzętu RTG i USG. Potwierdził się jednak fakt, że poprzedni sprzęt nie nadaje się do użytku, wykazały to dokumenty serwisowe. Nowy sprzęt jest w schronisku i działa na potrzeby zwierząt, które tam przebywają – mówi Agata Wojda.
Ostatecznie kontrola urzędników zakwestionowała jedynie sfinansowanie z dotacji studiów podyplomowych jednego z lekarzy. Wojciech Moskwa, prezes stowarzyszenia Arka Nadziei nie ukrywa, że jest zadowolony z wyników miejskiego postępowania. Jak mówi, akceptuje uwagi urzędników, choć w ofercie na prowadzenie schroniska, złożonej przez stowarzyszenie znalazł się zapis, według którego można wydać wpływy z dotacji na studia.
– Pisaliśmy w ofercie o podnoszeniu kwalifikacji pracowników. Wysłaliśmy doktora na specjalizację, bo chcemy żeby nasza kadra była jak najlepsza. Jeżeli ratusz tego nie uznał, to trudno, tu chodzi o kwotę 2,5 tys. zł – mówi Wojciech Moskwa.
To nie koniec kontroli w Arce Nadziei, bowiem sprawę ewentualnych nieprawidłowości bada też prokuratura. Wojciech Moskwa zapewnia, że postępowania prokuratury się nie obawia i jest spokojny o wynik dochodzenia.
Obecnie w schronisku dla zwierząt w Dyminach przebywają 62 koty oraz 76 psów.