Zawiniątko z brązowym proszkiem przemycała we włosach siostra jednego z więźniów. Wpadła podczas kontroli osobistej dzięki czujności funkcjonariuszek służby więziennej.
– Włosy były naturalnie ułożone, jak od fryzjera. To był bardzo ładny kok. Mamy jednak podejrzenia, gdzie środki odurzające mogą być ukrywane. Gdy fryzura jest bardzo wymyśla, lub włosy są upięte, zawsze osoba kontrolowana proszona jest o rozpuszczenie włosów – podkreśla rzeczniczka zakładu karnego w Tarnowie, Beata Bańdur.
Jak się później okazało, w zawiniątku ukrytym w koku kobieta przemycała kodeinę, która jest pochodną morfiny. Sprawą zajmuje się policja. Osadzony, do którego wybierała się kobieta, będzie się musiał liczyć z jeszcze baczniejszą obserwacją.
Jak dodaje rzeczniczka Zakładu Karnego przy ulicy Narutowicza, do tej pory funkcjonariusze wykrywali próby dostarczenia więźniom niedozwolonych substancji za pomocą nasączonych listów oraz kartek, w tym także od dzieci, a niedawno również nasączonego programu telewizyjnego.
Gdyby taka nasączona narkotykiem korespondencja dotarła do więźnia, to najprawdopodobniej zostałaby potargana na bardzo małe kawałki, a następnie palona razem z tytoniem.