W 4 kolejce Ligi Mistrzów piłkarze ręczni Łomży Vive po bardzo trudnym, wyrównanym meczu pokonali na wyjeździe ukraiński Motor Zaporoże 26:25 (14:13).
Wygrana kielczan powinna być o wiele bardziej okazała, ale zmarnowali oni aż siedem na dziewięć rzutów karnych.
Krzysztof Lijewski, drugi trener Łomża Vive Kielce:
– Chyba faktycznie można osiwieć oglądając nasze mecze! Faktem jest, że gdybyśmy wykorzystali wszystkie rzuty karne w spotkaniu z Motorem, gra ułożyłaby się zupełnie inaczej. Moglibyśmy kontrolować przebieg zdarzeń. Tak się jednak nie stało, statystyka 2/9 w karnych to niechlubny wynik i mam nadzieję, że coś podobnego się już nie powtórzy. Sportowo byliśmy jednak drużyną lepszą od Motoru, bo graliśmy składniej i dynamiczniej, ale nie potrafiliśmy naszych szans zamienić na bramki. To z kolei napędzało gospodarzy, którzy sprytnie wykorzystywali nasze błędy. Motor często stosował szybkie wznowienia i dobrze radził sobie w ataku pozycyjnym.
Dobrze, że w końcówce udało nam się uspokoić grę w ataku i wykorzystać słabości rywala w obronie. Na tym poziomie niewykorzystanie sytuacji sam na sam daje przeciwnikowi szansę powrotu do meczu. Nam brakowało zimnej głowy i dyscypliny, czasami zbyt szybko pozbywaliśmy się piłki lub ją gubiliśmy przez błędy techniczne. Nie bądźmy jednak aż tak pesymistyczni, bo mimo naszej gry wywozimy punkty z trudnego terenu, jakim jest Zaporoże. Trener Dujshebaev był zły, że nie wykorzystywaliśmy naszych sytuacji, ale też dumy, że dowieźliśmy zwycięstwo do końca. Grać źle i wygrać to też sztuka.
Arkadiusz Moryto, zawodnik Łomża Vive Kielce:
– Najważniejsze, że dwa punkty jadą do Kielc. Zapominamy już o stylu, bo liczą się punkty. Na wyjeździe zawsze gra się trudno, pamiętamy, co działo się w Bukareszcie.
W Zaporożu daliśmy rywalom pomoc i pod koniec meczu zrobiło się naprawdę gorąco. Motor był ciągle w kontakcie, ale na szczęście nie dał rady zabrać nam punktów. Rozpamiętywanie przestrzelonych karnych nie ma sensu. Trzeba wyciągnąć wnioski i o tym zapomnieć.
Mateusz Kornecki, bramkarz Łomża Vive Kielce:
– Przez cały mecz prowadziliśmy, dopiero w końcówce Motor nas przełamał, wyszedł na prowadzenie i zrobiło się bardzo gorąco. Potrafiliśmy jednak utrzymać korzystny rezultat i mamy bardzo cenne dwa punkty. Kluczem do zwycięstwa była walka przez całe 60 minut. Nawet jak coś nam nie wychodziło, jak rzuty karne, to walką dociągnęliśmy wynik do końca. Każdy mecz wygrany na wyjeździe buduje drużynę, bo każdy jest bardzo trudny. Zwycięstwami nakręcamy się na kolejne spotkania. Teraz mamy serię dwóch wygranych z rzędu i już czekamy na kolejne mecze. Szkoda, że na Ukrainę nie dotarli nasi kibice, wiemy jednak, jak ciężka była tutaj droga. Czekamy na nich na kolejnym meczu w naszej hali!
Łomża Vive Kielce: Kornecki (11/28=39%), Wolff (5/13=38%) – Nahi 4, Torunat 4, Karačić 4, A. Dujshebaev 4, Karalek 3, Gudjonsson 3, Vujović 1, Thrastarson 1, Moryto 1, Sićko 1, Kulesh, Surgiel, Sanchez-Migallon, Gębala
HC Motor: Komok, Viunik – Malasinskas 9, Pukhouski 6, Denysov 3, Kozakevych 3, Vasilev 3, Horiha 1, Tilte, Turchenko, Sebetić, Bokhan, Molina, Kravchenko, Burzak, Kasai
W kolejnym meczu LM w czwartej serii tych elitarnych rozgrywek Łomża Vive zmierzy się w środę 13 października w Hali Legionów z niemieckim Flensburgiem.