Po pięciu kolejkach PGNiG Superligi, piłkarki ręczne Suzuki Korona Handball zajmują ostatnie miejsce w tabeli. Kielecki beniaminek ma na koncie tylko jeden punkt, wywalczony w meczu z Młynami Stoisław Koszalin, który przegrał w rzutach karnych.
Trener Paweł Tetelewski liczył na nieco więcej i nie ukrywa, że jego podopieczne czeka jeszcze wiele pracy.
– Z poziomu zaprezentowanego w trzech spotkaniach jestem zadowolony. Natomiast mecze z KPR Gminy Kobierzyce i Piotrcovią Piotrków Trybunalski to była „masakra”. Na usprawiedliwienie powiem, że niektóre z zawodniczek wracają po kontuzjach czy po przerwach macierzyńskich i potrzeba nam jeszcze trochę czasu. Czy go dostaniemy…tego nie wiem – stwierdził kielecki szkoleniowiec.
„Koroneczki” potrafiły mocno „postawić się” mistrzyniom Polski z Zagłębia Lubin, ale równocześnie przegrać jedenastoma bramkami z Piotrkovią, która teoretycznie była w ich zasięgu.
– Na razie jesteśmy trochę nieprzewidywalne. W Lubinie pokazałyśmy, że potrafimy walczyć i dobrze grać w piłkę ręczną. Z drugiej strony było to spotkanie z Piotrcovią i nie wiemy co się z nami dzieje. Sądziłyśmy, że w tym meczu powalczymy o punkty, a przegrałyśmy go z kretesem. Trudno mi powiedzieć jak to będzie wyglądało w przyszłości. Mam nadzieję, że będziemy grać jak najlepiej. Jesteśmy beniaminkiem, ale chcemy pokazać, że nie odstajemy od innych drużyn – powiedziała rozgrywająca Alicja Pękala.
Kolejny mecz ligowy Suzuki Korona Handball rozegra w piątek (15 października) na wyjeździe ze Startem Elbląg. Pierwszą z czterech rund zakończy tydzień później przed własną publicznością starciem z EUROBUD JKS Jarosław.
Po raz pierwszy w PGNiG Superlidze Korona Handball występowała w sezonie 2017/18. Na premierowe zwycięstwo kielczanki czekały do 10. kolejki, w której we własnej hali pokonały Ruch Chorzów 35:33. Mecz rozegrano 12 listopada 2017 roku.