Budynek dworca kolejowego w Piekoszowie nie jest już dworcem. Zamiast kasy czy poczekalni znajdują się tam mieszkania. Historia żelaznej trakcji i wydarzeń, które miały tu miejsce – odeszły w zapomnienie.
Choć podczas okupacji niemieckiej linia kolejowa Kielce – Częstochowa składała się z jednego tylko toru, to stacja w Piekoszowie tętniła życiem. Żelazna kolej była najlepszym połączeniem ze światem. Wsiadanie i wysiadanie odbywało się z istniejącego do teraz krótkiego peronu od strony budynku. Dziś jego rolę przejął nowy, jak określają kolejarze, dwukrawędziowy peron wyspowy, zlokalizowany we wschodniej części stacji.
Odwiedzający stację reporter Radia Kielce nie znalazł chętnych do rozmowy na temat wojennych wydarzeń, jakie się tu rozgrywały. Choć pytanie o wskazanie miejsca, w którym obok torów rozstrzeliwano zdrajców budziło zainteresowanie, to jednak odpowiedzi nie usłyszeliśmy. Być może nikt już nie wie, nie pamięta, nie przekazano mu tej wiedzy…
Współcześnie, tak jak podczas wojny, na stacji zatrzymują się pociągi osobowe. Wtedy, poza cywilami, pociągami jeździli niemieccy żołnierze, którzy byli celem ataku konspiratorów. Najczęściej na stacji pojawiali się partyzanci z oddziału AK Zbigniewa Kruszelnickiego „Wilk”, którzy „gościli” tu aż sześciokrotnie. 15 kwietnia 1944 r. doszło do walki, w której zginęło dwóch okupantów. Na budynku nie ma jednak tablicy informującej o akcjach Polskiego Państwa Podziemnego.
Zachęcamy do wysłuchania historii o tych zapomnianych zdarzeniach w najnowszym odcinku słuchowiska Radia Kielce: „Obrazy wojennych zdarzeń”