Waldemar Witkowski opowiedział Radiu Poznań, jak został oszukany przez Filipa S. podejrzanego o wyłudzenie w sumie 4 mln zł.
Mężczyzna miał powoływać się na swoją pozycję w państwowej dyplomacji. Został przesłuchany i usłyszał 12 zarzutów.
Przewodniczący Unii Pracy i kandydat w wyborach prezydenckich w 2020 roku, Waldemar Witkowski, poznał oszusta za pośrednictwem lewicowej posłanki Krystyny Łybackiej. Filip S. startował w przeszłości do Sejmu z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
– Później Krystyna zadzwoniła z prośbą, żeby mu pomóc – opowiada Waldemar Witkowski.
– Niestety włączyłem się w to. Pamiętam tyle, że chodziło o ciężki stan zdrowia ojca, jakieś leki specjalne i inne rzeczy. Stawiała się za nim Krystyna Łybacka, taka jest prawda. Natomiast decyzję podjąłem sam osobiście. Najpierw była jakaś kwota, potem jeszcze jakaś kwota i tak się uzbierało – mówi Witkowski.
Miało to miejsce około 1,5 roku temu. W sumie poznański polityk pożyczył Filipowi S. 170 tys. zł.
– Kiedyś opowiadał, że miał propozycję zostania ambasadorem w Egipcie. Ale ja nie brałem tego pod uwagę – tłumaczy Waldemar Witkowski.
Po upadku działalności fałszywy ambasador poinformował polityka o planach zgłoszenia upadłości. Wówczas szef Unii Pracy zgłosił się do syndyka masy upadłościowej celem odzyskania pieniędzy. Jak podkreśla, to nigdy nie była darowizna na leczenie, ale jedynie pożyczka.
– Nie spodziewałem się, że takie kwoty wchodzą w grę, myślałem, że tylko ja czekam na zwrot – wyznaje polityk.