– Ciężko o mądre słowa, po najgorzej rozegranym meczu w sezonie – powiedziała piłkarka ręczna Suzuki Korony Handball Kielce Marta Rosińska, po porażce w Markach pod Warszawą z Karkonoszami Jelenia Góra 29:30 (17:15).
Stawką spotkania był awans do PGNiG Superligi i tytuł mistrzyń I ligi w sezonie 2020/2021.
– Walczyłyśmy cały sezon, żeby dojść do tego punktu i same sobie wszystko „schrzaniłyśmy”. Inaczej tego nie można nazwać. Powiem szczerze, że jestem w totalnym szoku. 60 minut, które były nie takie jak trzeba, to nie był nasz „wykon” – dodała 36-letnia rozgrywająca. – Nie byłyśmy sobą i jest mi z tego powodu bardzo ciężko, bo nie wiem dlaczego tak się stało. To jest sport i różne rzeczy się mogą wydarzyć, ale będąc najbardziej doświadczoną zawodniczką, czuję się teraz jak mały szczeniaczek. Nie wiem o co chodzi. Byłyśmy przecież dobrze przygotowane do tego meczu. Na treningach dałyśmy od siebie wszystko, zarząd i sponsorzy także zrobili wszystko, żebyśmy się tu znalazły i trzeba przyznać, że „schrzaniłyśmy” – zakończyła Marta Rosińska.
Szczypiornistki Karkonoszy wywalczyły tytuł mistrzyń I ligi, ale klub z Jeleniej Góry nie spełnił wymogów organizacyjnych na występy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Z nieoficjalnych informacji płynących ze Związku Piłki Ręcznej w Polsce i PGNiG Superligi wynika, że „Koroneczki” mogą otrzymać „dziką kartę” na grę w elicie. Na decyzję trzeba będzie jednak poczekać do 30 czerwca, bo wtedy zakończony zostanie proces licencyjny i ogłoszony zostanie skład PGNiG Superligi w sezonie 2021/2022.